Plany przejęcia Activision Blizzard przez Microsoft wyszły na jaw w styczniu 2022 roku. Po 10 miesiącach transakcja nie doszła jeszcze do skutku. Jak pisze "New York Times", aż 16 krajów sprawdza, czy mogą dopuścić do fuzji. Sprzeciwia się jej m.in. Sony, które twierdzi, że Microsoft zyskałby zbyt dużą pozycję na rynku. To o tyle ciekawe, że nawet jeśli dojdzie do połączenia amerykańskich firm, to nadal będą "tylko" trzecią siłą na rynku gier - za Tencentem oraz za... Sony.
Do Activison Blizzard należy jedna z najbardziej dochodowych marek gier w historii - Call of Duty. Zdaniem Sony Microsoft po fuzji będzie probował przejąć użytkowników konsoli PlayStation, którzy będą musieli przenieść się na Xboksa, aby dalej móc grać w produkcję Activision - pisze "New York Times".
Microsoft zaprzeczył jednak, że to jest ich celem.
Pierwsze, co zrobiłem po ogłoszeniu transakcji, to zadzwoniłem do prezesa Sony i powiedziałem:"Hej, zamierzamy zatrzymać Call of Duty na waszej konsoli
- stwierdził Phil Spencer, szef oddziału Xbox w Microsofcie.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W dokumentach, które Sony przedłożyło w Brazylii, firma stwierdziła, że Call of Duty jest tak dużą marką, że Microsoft może jej użyć, aby zaszkodzić rywalom. Call of Duty jest trzecią najbardziej dochodową serią gier w historii, za Mario i Pokemonami. Sony zatrudniło nawet firmę konsultingową, które miała lobbować w tej sprawie.
Zdaniem Microsoftu, Sony wprowadza regulatorów w błąd "przeceniając, znaczenie Call of Duty dla ich rentowności". Phil Spencer dodał też, że "utrzymanie obecnego modelu biznesowego Call of Duty (wydawanie go na komputery i konsole różnych firm - red.) jest kluczowe dla transakcji".
Jim Ryan, dyrektor wykonawczy w Sony Interactive Entertainment powiedział z kolei, że nie jest prawdą, by wprowadzili regulatorów w błąd. Dodał, że Microsoft "jako gigant technologiczny ma długą historię dominacji w branży" i "najpewniej wybór, który mają dziś gracze, zniknie, gdy fuzja dojdzie do skutku". Ryan zasugerował w ten sposób, że gracze, chcąc grać w Call of Duty, nie będą mieli opcji i będą musieli kupować Xboksy.
Microsoft postanowił przekonać Sony do zaprzestania blokowania transakcji i zaoferował umowę, która zabezpiecza również interesy Japończyków. 11 listopada złożyli więc ofertę utrzymania Call of Duty na PlayStation przez kolejne 10 lat. Sony odmówiło komentarza w tej sprawie.
Fuzji postanowiło przyjrzeć się 16 krajów. Jak dotąd zgodziły się na nią jedynie Arabia Saudyjska oraz Brazylia. Microsoft spodziewa się, że niedługo zgodę wyda również Serbia.
Wielka Brytania natomiast stwierdziła, że musi przyjrzeć się sprawie głębiej. Problemem jest między innymi kwestia streamingu gier. We wrześniu Brytyjczycy wyrazili obawy, że połączone biblioteki gier Microsoftu oraz Activision Blizzard dadzą firmie "niezrównaną przewagę" nad konkurentami na rynku streamingu. Microsoft zbija jednak te argumenty i twierdzi, że w tej kwestii nic nie zyska na fuzji, ponieważ streaming Activision Blizzard nie wspiera ich technologii chmury, Azure.
Sam Microsoft narzeka, że przejęcie jest dużo trudniejsze niż jeszcze cztery lata temu, gdy - ich zdaniem - nikt by nie prześwietlał transakcji aż tak dokładnie. W przypadku przejęcia przez firmę LinkedIna w 2016 roku potrzeba było zgody nie 16, a jedynie sześciu rządów. Jeśli nie dojdzie do fuzji, Microsoft będzie musiał zapłacić Activision Blizzard 3 mld dolarów. Obie firmy mają jednak interes, by domknąć transakcję. Microsoft chce stać się jeszcze większym graczem na rynku, a Activision pragnie pozbyć się rysy na reputacji, która pojawiła się w ubiegłym roku, gdy firmę oskarżono o mobbing i molestowanie.