Konferencja Moskwy i grad pytań o Odrę od dziennikarzy. "Kiedy dokładnie?". "Wtedy"

Ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa przekazała, że żadna z dotychczas przebadanych próbek nie wykazała obecności substancji toksycznych w Odrze. W czasie konferencji prasowej dziennikarze próbowali dowiedzieć się, kiedy resort środowiska dowiedział się o skażeniu rzeki. Obecni na sali przedstawiciele rządu odmawiali odpowiedzi na to pytanie. - Kiedy dokładnie, którego dnia? - pytali dziennikarze. - Wtedy, kiedy sprawa stała się ponadregionalna- odpowiedziano zdawkowo.

- Żadna z próbek na tę chwilę nie wykazała obecności substancji toksycznych - powiedziała w czasie konferencji prasowej Anna Moskwa. Jak dodała, badania GIOŚ nie wykazały także obecności pestycydów.

Ministerka klimatu przekazała, że analizowano trzy warianty zatrucia Odry. Pierwszy z nich zakłada przedostanie się do wody substancji toksycznych - jak zaznaczyła, został on na razie wykluczony. Obecnie sprawdzane są także czynniki naturalne związane z niskim poziomem wody, jak i ewentualne doprowadzenie do rzeki dużej ilości odpadów przemysłowych, które mogły spowodować wysokie zasolenie.

- Bierzemy pod uwagę połączenie tych hipotez. Warunki naturalne, jak niski poziom wody, mogły nałożyć się na zbyt dużą ilość odpadów przemysłowych - dodała Moskwa. Podkreśliła także, że badania rzeki są prowadzone zgodnie ze standardami europejskimi. 

Zobacz wideo Przepłynęliśmy Odrą ze Strażą Rybacką. "Ryby zdychały na rękach"

Badania prowadzone są w 29 punktach kontrolnych wzdłuż Odry, a kontrolowane jest 30 parametrów wody. GIOŚ wykonał już 5 tys. analiz. 

Ponadto Inspekcja Weterynaryjna koordynuje prowadzenie badań świeżych ryb, które są pobierane w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim w kierunku wykonania rozszerzonej autopsji, badań histopatologicznych oraz mikrobiologicznych i grzybów.

- Dodatkowo wykonano już badania w kierunku radionuklidów (izotopy promieniotwórcze) Cez (Cs) - 137 i 134. Wszystkie poniżej normy. Badania w kierunku dioksyn w toku - dodała ministerka klimatu i środowiska.

Moskwa: Przeznaczymy 250 mln zł na synchronizację i pełną cyfryzację systemu monitorowania jakości wód

- Zbudujemy sieć stacji monitorujących i badawczych wykorzystujących technologie teledetekcji i satelitarne, które będą przekazywać alerty środowiskowe do odpowiednich organów i służb - zapewniała Anna Moskwa.

- Przeznaczymy 250 mln zł na synchronizację i pełną cyfryzację systemu monitorowania jakości wód powierzchniowych na terenie całej Polski - dodała.

Konferencja Moskwy i grad pytań dziennikarzy. "Kiedy, kiedy?". "Wtedy"

Pod koniec konferencji prasowej dziennikarze dostali możliwość zadawania pytań. - Czy może się okazać, że ustalenie przyczyny zatrucia będzie trudne lub niemożliwe z racji tego, że woda w rzece cały czas płynie? - zapytała dziennikarka PAP, która dodała, że próbki pobrano kilka dni po informacji o skażeniu.

Ministerka klimatu i środowiska zapewniła, że zebrana została "pełna reprezentacja [badanych - przyp.red] gatunków ryb, a materiał jest wystarczająco zabezpieczony do pełnej metodyki badań". - 

- Kiedy się pani dowiedziała się o tej sytuacji, kiedy się pani dowiedziała, co dzieje się na Odrze? - dopytywał dziennikarz TVN24.

Moskwa przekonywała, że na pytanie już odpowiedziała. - Na wcześniejszych etapach byli zaangażowani wojewodowie. My przystąpiliśmy do działań, kiedy pojawił się element ponad wojewódzki - tłumaczyła.

Kolejni dziennikarze dopytywali: "kiedy dokładnie ministerstwo zaangażowało się w proces wyjaśniania sytuacji na Odrze?". - Wtedy, kiedy sprawa stała się ponadregionalna - przekazał prowadzący konferencję prasową.

- Ale kiedy? - dopytywali dziennikarze. - Wtedy - odparł.

- Ale którego dnia? Co się działo przez te dwa tygodnie - pytali dalej.

- Prosimy o kolejne pytanie - odpowiedziano krótko. 

Na konferencji dziennikarze zapytali także: "skąd dymisje, jeśli wszystko było zgodnie z procedurami?"

- To jest decyzja pana premiera. To nie jest temat tej konferencji - padła odpowiedź.

Pierwsze próbki wody z Odry trafiły do Czech

We wtorek Anna Moskwa przekazała, że pierwsze próbki wody z Odry trafiły do Czech, a kolejne zostaną wysłane do Holandii i Wielkiej Brytanii. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował, że przebadanych poza Polską będzie w sumie 87 próbek. W komunikacie podano, że w ich transporcie pomaga polska policja, wspierająca inspektorów z GIOŚ.

Inspektorat przypomniał, że "Centralne Laboratorium Badawcze od początku sytuacji związanej ze śnięciem ryb w Odrze prowadzi bieżącą analizę stanu wód rzeki oraz wody w kanałach Gliwickim i Kędzierzyńskim". W sumie jest 29 punktów poborów, a do dziś przebadano ponad 280 próbek.

W komunikacie przekazano, że zdecydowano się na współpracę z zagranicznymi laboratoriami, by "potwierdzić wiarygodność przeprowadzonych w Polsce przez Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ badań".

Pierwsze próbki wody pobrano wczoraj i w asyście funkcjonariuszy policji dostarczono do Czech. Z kolei dziś w 29 miejscach zabezpieczono próbki, które trafią do Holandii i Wielkiej Brytanii. Do każdego z tych krajów ma być przetransportowanych o 29 sztuk.

W poniedziałek Główny Inspektorat Ochrony Środowiska poinformował, że "badanie próbek wody z Odry granicznej po stronie polskiej w województwie lubuskim, prowadzone w sposób ciągły i realizowane przez Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ, nie potwierdziło obecności rtęci".

Inspektorat przedstawił również udostępnione przez stronę niemiecką wyniki badań i mapy punktów, w których pobrano próbki. Analiza map wykazała, że po stronie niemieckiej próbki pobrane zostały na starorzeczu i dopływach Odry. GIOŚ podkreślił, że badania wykonane przez instytucję nie potwierdziły obecności rtęci w Odrze po stronie polskiej w województwach lubuskim i zachodniopomorskim. Zaznaczył również, że Państwowa Inspekcja Weterynaryjna wykluczyła rtęć jako przyczynę śnięcia ryb.

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Prezydent podpisał nowelizację ustawy w celu przeciwdziałania przestępczości środowiskowej

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy w celu przeciwdziałania przestępczości środowiskowej. Sejm uchwalił ją 22 lipca niemal jednogłośnie. Za opowiedziało się 443 posłów, jeden był przeciw i jeden wstrzymał się od głosu. Senat nie wniósł do niej poprawek.

Ustawa zaostrza kary za wykroczenia i przestępstwa przeciwko środowisku. Nowe przepisy między innymi zaostrzają kary za wypalanie traw, rozniecanie ognia w lesie i za zaśmiecanie miejsc publicznych. Zgodnie z nowelizacją za nielegalne składowanie, unieszkodliwianie czy transport odpadów, które mogą zagrażać życiu lub zdrowiu, może grozić do 10 lat więzienia. Podwyższono też kary za przestępstwa w gospodarce odpadowej - za nielegalny import odpadów niebezpiecznych do Polski będzie groziła kara do 12 lat pozbawienia wolności.

Nowelizacja wprowadza też nawiązki - do 10 milionów złotych - na rzecz Funduszu Ochrony Środowiska. Nowe przepisy zakładają też zwiększenie grzywny za zaśmiecanie miejsc publicznych - od 500 złotych do pięciu tysięcy mandatu oraz obligatoryjność sprzątnięcia. Ustawa przewiduje też karę - do ośmiu lat pozbawienia wolności - za zanieczyszczanie wody, powietrza i gleby substancjami zagrażającymi życiu lub zdrowiu człowieka bądź powodującymi szkody w świecie roślin i zwierząt.

Znowelizowane przepisy wejdą w życie po upływie 14 dni od ich ogłoszenia.

Sprawa zaostrzenia przepisów wobec przestępców zrzucających odpady do rzek była przedmiotem obrad dzisiejszego posiedzenia rządu.

Więcej o: