Andrzej Duda przedstawił oświadczenie Polski na początku szczytu klimatycznego COP27 w Egipcie. Prezydent m.in. chwalił Polskę jako "wzór zrównoważonego rozwoju", mówił o obniżaniu emisji CO2, rozwoju technologii i wypełnianiu celów klimatycznych. Zwrócił też uwagę na kryzys energetyczny związany z rosyjską inwazją.
- Mówiłem to wczoraj podczas dyskusji na temat sprawiedliwej transformacji i powtórzę teraz, w imieniu milionów moich współobywateli. Tej zimy nie zapytają nas "jak wiele ambitnych celów klimatycznych osiągnęliśmy". Zapytają o to, dlaczego zasoby energetyczne są drogie i dlaczego ich standard życia się obniża - mówił Duda.
Poprosiliśmy ekspertów Koalicji Klimatycznej o komentarz do całego wystąpienia. Zwracają uwagę na to, że Duda chwalił się wątpliwymi osiągnięciami Polski (mówił o energii odnawialnej, ale PiS od lat blokuje rozwój energii wiatrowej); krytykował bogate państwa, ale nie wziął pod uwagę, że - w globalnej skali - Polska jest jednym z nich, a do tego zupełnie pominął perspektywę krajów najbardziej cierpiących z powodu zmian klimatu; zmarnował szansę, by w kontekście rosyjskiej wojny mówić o szybszym odejściu od paliw kopalnych.
Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego, ekspertka Koalicji Klimatycznej:
Choć Prezydent dostrzega korzyści z transformacji energetycznej, z rozwoju nowych technologii i chwali się dotychczasowymi sukcesami Polski - które przynajmniej w części są dyskusyjne - to niestety nie mówi nic konkretnego o planach realnego przyśpieszenia rozwoju odnawialnych źródeł energii, czy choćby odblokowania rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie. Nie mamy też żadnych powodów do zadowolenia z "sukcesów" rozwoju elektromobilności czy programu energetyki jądrowej.
Uwagi o hipokryzji i chwaleniu się osiągnięciami prezydent nie powinien kierować do przywódców innych państw "bogatej północy" nie odnosząc jej przynajmniej w części do siebie i do decyzji polskiego rządu. Nie zauważając, że od dziesięcioleci kolejne władze podtrzymują naszą zależność od paliw kopalnych na własne życzenie. W swojej wypowiedzi prezydent niemal całkowicie pomija sytuację państw najsłabiej rozwiniętych, w których znaczna część mieszkańców w ogóle nie ma dostępu do energii i pilnie potrzebuje wsparcia w zakresie ograniczania emisji i dostosowania się do zachodzących zmian. Nie dostrzega skali katastrofalnych zjawisk, które na skutek kryzysu klimatycznego dotykają kraje takie jak Pakistan.
Mówi, że marznący w domach Polki i Polacy nie będą pytać tej zimy o cele klimatyczne, ale o ceny energii i ciepła. To prawda, ale jednocześnie dowód krótkowzroczności. Największym błędem polskich władz, pod którym tą wypowiedzią prezydent się podpisuje, jest założenie, że walkę z kryzysem klimatycznym możemy odłożyć na lepsze czasy, kiedy rozwiążemy już inne problemy. W rzeczywistości powinniśmy wdrażać takie rozwiązania, które jednocześnie odpowiadają na wiele kryzysów - ograniczają zależność od paliw kopalnych oraz koszty energii i ciepła, zmniejszają emisje CO2 i innych zanieczyszczeń powietrza. Gdyby nasze władze faktycznie myślały o sprawiedliwej transformacji poważnie i długoterminowo, to już dawno zapewniłyby Polkom i Polakom łatwo dostępne wsparcie na termomodernizację ich domów, by trwale zmniejszyć zapotrzebowanie na ciepło, a jednocześnie rachunki za ogrzewanie. Prawdziwa transformacja nie jest zmianą dostawcy paliw kopalnych, tylko trwałym zmniejszaniem ich zużycia. Taka transformacja, mądrze przeprowadzona, nie będzie obciążać polskich rodzin, tylko je wesprze, a jednocześnie będzie chronić ich zdrowie przed smogiem.
Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej:
Niestety Prezydent nie wykorzystał szansy, aby, słusznie, odnosząc się do sytuacji międzynarodowej – mówiąc o agresji Rosji na Ukrainę, kryzysie energetycznym, zachwianiu dostaw surowców energetycznych i konieczności wsparcia i pomocy Ukrainie, jednocześnie wskazać na konieczność szybkiego odejścia od paliw kopalnych, nie tylko jako źródła emisji gazów cieplarnianych powodujących zmiany klimatyczne, ale surowców, które stają się elementem szantażu i nie zapewniają bezpieczeństwa energetycznego. Za to dostaliśmy po raz kolejny odgrzany kotlet o rzekomych wielkich osiągnięciach i zasługach Polski w redukcji emisji GHG, rozwoju elektromobilności, nowych technologii i OZE.
Pan prezydent zdaje się nie wiedzieć, że rozwój OZE jest skutecznie blokowany – zarówno energetyki wiatrowej na lądzie, poprzez słynne 10H, na morzu, jak i fotowoltaiki. Rzekome zaangażowanie Polski w globalne działania ograniczające emisje owszem są – ale raczej a rebours. Trudno też się zgodzić, że kraj, który z uporem opiera energetykę na węglu i broni się przed zieloną transformacją, jest przykładem państwa, które kroczy ścieżką zrównoważonego rozwoju.
Andrzej Duda oczywiście ma rację, że wszelkie działania transformacyjne muszą być dla ludzi i brać pod uwagę koszty, ale muszą brać pod uwagę również koszty zaniechania i koszty osierocone wynikające z błędnych decyzji i chybionych inwestycji. Obecne problemy związane z bezpieczeństwem energetycznym, dramatycznie rosnące ceny węgla i gazu i niepewność ludzi czy będą mieli czym i za co ogrzać się w zimie, to nie tylko skutek obecnej sytuacji międzynarodowej, ale również - i może przede wszystkim - zaniechania i braku odważnych działań transformacyjnych, tkwienia w retoryce węglowej i samozadowolenia rządzących. Teraz cenę za to przyszło płacić nam - obywatelom.
Prezydent ma również rację, że nie możemy być klimatycznymi hipokrytami - bogata Północ nie może się rozwijać kosztem biednego Południa i przerzucać na kraje rozwijające się obciążeń wynikających z walki ze zmianami klimatycznymi. Musi ich w tych działaniach wspierać technologicznie i finansowo. Ten obowiązek leży również na naszym kraju, bo jak słusznie zauważył Pan Prezydent – potrzebujemy solidarności na poziomie globalnym. A tego elementu - zobowiązania Polski do takich działań, niestety zabrakło w wystąpieniu.