Czy katastrofa na Odrze może się powtórzyć? "Oczywiście!" - ostrzegają eksperci

Czy katastrofa na Odrze może się powtórzyć? - Oczywiście! - ostrzega dr Christian Wolter z niemieckiego Instytutu Leibniza. Prowadzone przez tamtejszych naukowców badania pokazują, że ryby w Odrze zostały zdziesiątkowane, a zanieczyszczenia są na bardzo wysokim poziomie. Bez pilnych działań rzeka nie tylko się nie odrodzi, ale będzie dalej umierać.
Zobacz wideo Przepłynęliśmy Odrą ze Strażą Rybacką. "Ryby zdychały na rękach"

- Te dane są jeszcze bardziej dramatyczne, niż się spodziewałem - tak dr Christian Wolter komentuje informacje o poziomie zanieczyszczenia Kanału Gliwickiego, który wpada do Odry. Instytut Leibniza prowadzi badania zarówno ryb, jak i samej wody na niemieckim odcinku rzeki i także tam wyniki są bardzo niepokojące. 

Przypomnijmy: przyczyną masowego wymierania ryb w Odrze latem tego roku był najprawdopodobniej zakwit tzw. złotych alg. Ich toksyny są śmiertelnie groźne dla ryb, a także m.in. małż. Nie była to jednak katastrofa naturalna, bo te algi potrzebują odpowiednich warunków do zakwitu. To m.in. bardzo duże zasolenie i nieruchoma woda. I te warunki stworzył człowiek, wylewając do Odry ścieki czy zasoloną wodę z kopalń, oraz betonując rzekę. Do zakwitu alg mogło dość w stojącej wodzie - na przykład w Kanale Gliwickim - a później ta trująca mieszanka została uwolniona do rzeki.

Po przejściu fali zanieczyszczonej wody ryby przestały umierać - choć ich populacja została zdziesiątkowana. Jednak przyczyny zagrożenia nie minęły. Jak dowiedziała się Gazeta.pl, badania wody w Kanale Gliwickim pokazują skrajnie wysoki poziom zanieczyszczenia, a także potwierdzają obecność złotych alg.

"Dramatyczne" dane o zanieczyszczeniu

Dane z niemieckich stacji pomiarowych pokazują bardzo wysoki poziom zasolenia Odry. Nie jest tak duży, jak w momencie katastrofy - jednak pomiar wykonano powyżej ujścia Warty, a poziom wody jest teraz znacznie większy niż latem.

Komentując dane o zanieczyszczeniu Kanału Gliwickiego dr Wolter stwierdził, że "są jeszcze bardziej dramatyczne, niż się spodziewał". Według niego jest "oczywiste", że może dojść do kolejnego zakwitu i pojawienia się zabójczych dla ryb toksyn. Po wielkim zakwicie w tym roku, złote algi są "w całym systemie" rzeki, przez co jest ona dużo bardziej podatna na kolejne zakwity. 

- Warunki są dokładnie takie jak przed i w czasie katastrofy w sierpniu 2022 roku. Najpewniej nie ma szans, żeby woda z kanału nie dostała się do rzeki. Jedyny powód, dla którego jeszcze nie doszło do kolejnego wymierania ryb, to niska temperatura i mało światła słonecznego. Ale latem znów zrobi się jasno i ciepło - stwierdził. Dlatego - o ile nie podejmiemy pilnych działań - ryby w Odrze znów będą umierać.

Jak ochronić rzekę?

Według dr. Woltera ryzyko dla życia w rzece jest "bardzo wysokie" i konieczne są "natychmiastowe działania". 

Jego zdaniem zrzuty wody (np. z kopalni) do kanałów i samej Odry powinny być odsalane. Takie rozwiązania są możliwe - oznaczają jednak dodatkowy koszt dla właścicieli kopalni czy innych zakładów. Druga kwestia to dostosowanie pozwoleń na zrzut zanieczyszczonej wody do rzeki. Zamiast maksymalnej ilości zanieczyszczeń, powinno się brać pod uwagę maksymalne stężenie. Bo jeśli tyle samo zasolonej wody trafia do rzeki w czasie suszy, gdy wody jest znacznie mniej, to ich stężenie będzie dużo wyższe. 

Żeby zapobiec zakwitowi alg, powinno się utrzymywać zasolenie na poziomie 1400 µS/cm. Tymczasem w niektórych pomiarach sięga ono poziomu 1700-1800 lub wyżej, i to przy większej ilości wody w rzece. W Kanale Gliwickim to nawet 6410 µS/cm. Zatem pozwolenia na zrzut ścieków i zasolonej wody powinno być uzależnione od tego, czy nie spowoduje to przekroczenia dopuszczalnego poziomu. 

Naukowcy z Polski i Niemiec mówią też o rozwiązaniach długoterminowych. W sierpniu opisano je w komunikacie zespołu ds. zmian klimatu Polskiej Akademii Nauk. Problem w tym, że działania dokładnie przeciwne do ich rekomendacji chce prowadzić odpowiadający za gospodarkę wodną wiceminister Marek Gróbarczyk. Polityk PiS chce kopania, betonowania i regulacji Odry i innych rzek, a także rozbudowy transportu rzecznego (co oznacza kanały, stopnie, śluzy, pogłębianie i regulowanie). Tymczasem zdaniem naukowców "Odra potrzebuje nie regulacji, a renaturyzacji", która "przyniesie korzyści naturze i człowiekowi, gdyż przyczyni się między innymi do regulowania skrajnie niskich i skrajnie wysokich przepływów" i będzie łagodzić powodzie i susze. Dalsze prace regulacyjne i ich plany powinny - zdaniem ekspertów - zostać natychmiast wstrzymane.

Ryby w Odrze zdziesiątkowane

Naukowcy z Instytutu Leibniza wykonywali też badania populacji ryb w Odrze. Wymieranie większych ryb (o wielkości powyżej 10 cm) było "ogromne" i ocalały głównie małe, młode zwierzęta. 

Większe ryby stanowiły 41 proc. połowu w wiosennych pomiarach, a w badaniu wykonanym jesienią stanowił zaledwie 3 proc. złapanych zwierząt. Na pewnych obszarach "wciąż są" duże ryby, ale jest ich zauważalnie mniej, niż w latach wcześniejszych. "Szczególnie dramatyczne" są straty m.in. miętusa, leszcza srebrzystego i błękitnego, kozy pospolitej i różanki. Populacja małż (liczona w biomasie) spadła o połowę.

- Jeśli nic złego się nie stanie, ryby mogą się zregenerować w ciągu 2-3 lat, a małże w ciągu 5-6 lat. Ale żeby tak się stało, konieczne jest natychmiastowe ograniczenie lub zatrzymanie zrzucania do rzeki wód z dużym stężeniem azotanów, fosforanów, a przede wszystkim soli - ocenił naukowiec.

Więcej o: