- Proszę spróbować sobie wyobrazić, co stanie się z rzeką wielkości Wisły, gdy wstrzymać w niej przepływ wód na kilka godzin dziennie. I tak przez pięć miesięcy - opowiada Jacek Engel z Koalicji Ratujmy Rzeki.
Trudno sobie wyobrazić, że Wisła przestaje płynąć, ale nie ma takiej potrzeby, bo to już się zdarzyło.
We Włocławku w 2018 r. podczas remontu progu spiętrzającego wodę Wisłę zatrzymywano 30-krotnie na cztery godziny.
- Ktoś policzył, że zginęły wtedy cztery miliony ryb. A teraz takich zatrzymań lub ograniczeń przepływu ma być 155 - dodaje Engel.
Do 31 marca 2025 roku z powodu remontu infrastruktury stopnia wodnego we Włocławku Wisła ma zostać zatrzymana dokładnie 110 razy, a mocno ograniczona - 45 razy. Jeśli liczyć, że każde zatrzymanie potrwa, tak jak ostatnio, ok. czterech godzin, wychodzi, że rzeka nie będzie płynąć w sumie przez ponad 18 dni.
Co stanie się z rybami i innymi organizmami, które będą przebywały w pobliżu remontu?
- Niektóre gatunki ryb żyją tylko przy brzegu w płyciznach - to np. różanka czy koza. W przypadku gwałtownego obniżenia się poziomu wody mogą nie zdążyć uciec i się uduszą - mówi Engel.
Dr hab. Roman Żurek z Zakładu Badań Ekologicznych dodaje, że ten sam los może spotkać żyjące na plażach i łachach małże. - Poruszają się bardzo wolno. Mogą nie zdążyć się zanurzyć. Wyschną i umrą - mówi Gazeta.pl Żurek.
Przetarg na remont kończy się w piątek. Prace mają dotyczyć nie samej tamy we Włocławku, a naprawy progu podpiętrzającego dolne stanowisko stopnia wodnego. To konstrukcja, która, jak informują Wody Polskie, stabilizuje główną zaporę. Jej ostatni poważny remont Wody Polskie zleciły cztery lata temu. Wówczas narzuciły na tworzące próg kamienie tzw. kosze gabionowe - konstrukcje z siatki.
Teraz chcą zastąpić je żelbetonowymi płytami. - To sprawi, że rybom będzie o wiele trudniej dotrzeć do przepławki, którą przedostają się na drugą stronę zapory. W tej chwili woda wyhamowuje na kamieniach i koszach. Ale kiedy położą żelbeton, woda zacznie płynąć szybciej. Poradzą sobie z tym tylko najlepsi pływacy - duże trocie i łososie - opowiada Engel.
Zdaniem członków Koalicji Ratujmy Rzeki zainstalowanie płyt z żelbetonu to poważna zmiana w funkcjonowaniu organizmów rzecznych, której powinna przyjrzeć się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Tymczasem instytucja wydała zgodę na uszczelnienie progu płytami.
To olbrzymia kontrowersja, bo RDOŚ w Bydgoszczy nie wydał na to decyzji środowiskowej, a także pominął procedury udziału społecznego. Powinniśmy mieć 30 dni na złożenie uwag. To chyba pierwszy raz, kiedy w Polsce w sposób jawny naruszono zasady partycypacji społecznej. Złamano prawo polskie, dyrektywy UE i uzgodnienia konwencji w Aarhus - czytamy w komunikacie Koalicji Ratujmy Rzeki.
Poprosiliśmy RDOŚ o komentarz w sprawie tych zarzutów. Rzeczniczka prasowa instytucji, Anna Gondek, poinformowała nas, że RDOŚ sprzeciwiła się remontowi i nakazała Wodom Polskim wykonać raport oddziaływania przedsięwzięcia na obszary Natura 2000.
"Planowane działania obejmują teren obszaru Natura 2000 Włocławska Dolina Wisły PLH040039, a jednocześnie spodziewane obniżenie lustra wody poniżej Stopnia Wodnego we Włocławku wskutek modyfikacji i czasowego wstrzymania przepływu wód obejmuje swym zasięgiem obszary Natura 2000 Nieszawska Dolina Wisły PLH040012 i Dolina Dolnej Wisły PLB04000" - poinformowała nas Gondek.
Wody Polskie dostarczyły wymagane raporty 19 września 2022 r. Wyjaśniały w nich, że nie da się naprawić progu "bez podejmowania modyfikacji przepływu wód", a brak remontu może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.
Ta argumentacja powraca co kilka lat - tamę we Włocławku trzeba ciągle remontować, bo inaczej się zawali. A, zdaniem Wód Polskich, wyburzyć jej nie można, bo to drogie (10 mld zł) i niebezpieczne - pod stopniem od ponad 50 lat osiadają metale ciężkie, które trudno usunąć.
Patowa sytuacja trwa, a co roku na utrzymanie stopnia, według naszych informacji, przeznaczone jest ok. 50 mln zł. Nasi informatorzy, przyglądający się sprawie włocławskiej tamy, mówią wprost: to maszynka do wydawania publicznych pieniędzy.
Pomysłem Wód Polskich na zabezpieczenie stopnia wodnego we Włocławku jest budowa kolejnego - w Siarzewie. Koszt takiej inwestycji przekroczył już 5 mld zł. "Inwestycja wydrenuje kieszenie podatników, zniszczy ekosystem rzeki, przekreśli szansę na powrót ryb wędrownych i naruszy europejskie dyrektywy, narażając Polskę na kolejny konflikt z Brukselą" - komentowali ten pomysł eksperci cytowani przez WWF Polska.
Przyrodnicy punktują również inne problemy związane z tamą we Włocławku - mimo decyzji prezydenta tego miasta z 2011 r. do dziś nie zbudowano przepławki na lewym brzegu Wisły, a także nie przystosowano śluzy żeglownej do migracji ryb.
"Dla niektórych gatunków ryb, zwłaszcza dwuśrodowiskowych - łososia, troci wędrownej, czy certy oznacza brak możliwości dotarcia do ich tarlisk położonych w zlewni górnej Wisły" - pisze Koalicja Ratujmy Rzeki.
Jej członkowie obawiają się, że wielomiesięczne wstrzymywanie i ograniczanie przepływu Wisły tylko pogorszy sytuację.
Zapytaliśmy Wody Polskie o to, dlaczego do dziś nie zastosowały się do decyzji prezydenta Włocławka z 2011 r. Czekamy na odpowiedź.
Próg we Włocławku powstał w 1970 roku jako jeden z dziewięciu planowanych stopni wodnych ujętych w projekcie kaskadyzacji dolnej Wisły. Elektrownie wodne miały być źródłem energii, śluzy – ułatwić żeglowność. Kolejne stopnie miały powstawać między Wyszogrodem a Tczewem. Ale nie powstały. Na początku lat siedemdziesiątych zabrakło pieniędzy na dokończenie inwestycji, potem pomysł porzucono. Zbudowano jedynie tamę we Włocławku, a przy niej największy pod względem powierzchni zbiornik zaporowy w Polsce.
Przy budowie popełniono błąd, który czekał na naprawę ponad czterdzieści lat. Chodziło o przepławkę, konstrukcję, dzięki której ryby mogą migrować w dół i w górę rzeki. Erozja wgłębna – prowadząca do pogłębienia koryta – sprawiła, że poziom wody zaczął się obniżać, a ryby straciły możliwość wpłynięcia do przepławki.
Ucierpiały zwłaszcza gatunki, które pokonywały Wisłą setki, a nawet tysiące kilometrów, by dorastać w morzu, a potem wrócić do miejsca urodzin na tarliska. Certy, łososie, jesiotry czy trocie wędrowne.
Rybactwo rzeczne w tej części Polski właściwie upadło, choć jeszcze w latach pięćdziesiątych połowy na dolnej Wiśle stanowiły jedną czwartą wszystkich połowów rzecznych w kraju.
Przepławkę we Włocławku przebudowano w 2014 roku, próg - w 2015 r. Za 115 mln zł. W sumie w XXI w. stopień wodny we Włocławku remontowano kilkukrotnie. Wydano na to w sumie kilkaset milionów złotych. Ile dokładnie? Zadaliśmy to pytanie Wodom Polskim, ale do chwili publikacji tego artykułu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Pytania, które zadaliśmy Wodom Polskim:
Napisz do autora: dominik.szczepanski@agora.pl