Gorzka ironia w Kanadzie. Napędzane emisjami CO2 pożary... wstrzymały produkcję ropy

Kanadyjska prowincja Alberta nie radzi sobie z falą pożarów lasów. Ewakuowano 30 tys. osób, na pomoc wezwano wojsko, a z 27 z prawie 90 pożarów jest "poza kontrolą". Susze i upały, które przyczyniają się do takich pożarów, są napędzane przez globalne ocieplenie. Dlatego gorzką ironią może być to, że klęska uderzyła w... wydobycie ropy naftowej w Albercie, zmniejszając je o 319 tys. baryłek dziennie.
Zobacz wideo "Z tymi politykami, które mamy, możemy spodziewać się wzrostu temperatury o 3 stopnie"

Kanada, a szczególnie prowincja Alberta, wciąż mierzy się "bezprecedensowymi" o tej porze roku pożarami. A sytuacja pogodowa w najbliższym czasie nie poprawi się. Zachód i północ Kanady, w tym Albertę i Kolumbię Brytyjską, może w kolejnych dniach czekać wyjątkowo silna (jak na maj) fala upałów.

W poniedziałek władze prowincji poprosił o pomoc, w tym wysłanie na pomoc wojska, premiera Justina Trudeau. Wysłano także wsparcie strażaków z innych części kraju.

W sobotę ogłoszono stan wyjątkowy. Od tego czasu liczba aktywnych pożarów co prawda spadła (za 110 do prawie 90), jednak niemal 1/3 z nich jest "poza kontrolą". Liczba osób, które trzeba było ewakuować z zagrożonych obszarów to już ok. 30 tys. Do tego, jak podaje BBC, zamknięto ponad 50 szkół, co dotknęło 10 tys. uczniów. Od początku pożarów w ubiegłym tygodniu dotknęły obszar liczący w sumie 400 tys. hektarów.

Alberta jest jedną z głównych prowincji pod względem produkcji ropy naftowej i ten przemysł także ucierpiał z powodu pożarów. Reuters opisuje, że zagrożenie wymusiło zamknięcie produkcji w sumie 319 tys. baryłek dziennie, lub 3,7 proc. całkowitej produkcji w kraju. Sytuacja - pomijając zagrożenie dla bezpieczeństwa i ewentualny wpływ na ceny ropy - jest o tyle ironiczna, że napędzane spalaniem m.in. ropy zmiany klimatu przyczyniają się do suszy i upałów, a więc i zagrożenia pożarowego. Fala upałów na zachodzie Kanady w 2021 roku, po której także doszło do pożarów, byłaby "praktycznie niemożliwa", gdyby nie wywołane przez nas globalne ocieplenie, potwierdzili naukowcy.

W tej chwili nie ma ofiar pożarów, jednak rosną straty. W obszarach wiejskich na północy Alberty ogień zniszczył co najmniej 80 domów. Aktywne pożary są oznaczone na oficjalnej stronie rządowej Kanady.

embed

Idealne warunki do katastrofy

"Idealne warunki" do katastrofalnych pożarów powstały z połączenia wysokich temperatur, suszy i silnego wiatru, którzy ułatwia rozprzestrzenianie się ognia, opisuje portal popularnonaukowy phys.org. Zdaniem cytowanych przez niego naukowców pokazuje to skutki zmiany klimatu. Choć nie ma jeszcze połowy maja, to pożary objęty 10 razy większy obszar niż w przeciętnym roku.

Cytowani przez serwis specjaliści zwracają uwagę, że maj to szczególnie niebezpieczny czas w tym regionie jeśli chodzi po pożary. Nie ma już śniegu po zimie, ale jeszcze nie wykształciła się w pełni nowa zieleń w ścisłe czy liście na drzewach. Gdy na to nakłada się sucha i ciepła pogoda, napędzana zmianą klimatu, powstają warunki idealne do wybuchu pożaru, gdy ktoś - celowo lub przypadkiem - zaprószy ogień. Z powodu zmian klimatu warunki sprzyjające pożarom pojawiają się częściej i trwają dłużej. 

Pożary lasów zdarzały się zawsze i w naturalnych warunkach mogą być normalnym elementem cyklu życia lasu. Jednak w zmienionym klimacie ogień może pojawiać się częściej i obejmować większe obszary, przez co lasy nie będą miały czasy na regenerację. Susza i zbyt wysoka temperatura tylko ją utrudnią. Badania pokazują, że w scenariuszu bardzo wysokich emisji gazów cieplarnianych, nawet połowa obszaru tajgi (lasu charakterystycznego dla tej strefy klimatycznej) może zniknąć i zostać zastąpiona trawiastym stepem.

W ostatnich dniach pożary dotknęły także regionów zachodniej Syberii w Rosji, opisuje niezależny serwis "The Moscow Times". Tam straty są poważniejsze. Zginęło co najmniej siedem osób, zniszczonych jest 300 domów. 

Więcej o: