Rząd chwali się ws. energetyki. A opozycja pyta: Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

- Rząd zdał egzamin w kryzysie energetycznym - mówi Ireneusz Zyska (PiS) -. Gdyby wierzyć we wszystko, co mówił minister Zyska, to wychodzi, że żyjemy w rewelacyjnych warunkach, jeśli chodzi o energetykę - odpowiada Michał Kobosko (Polska 2050). Politycy debatowali o przyszłości energetyki - i wszyscy zgodzili się co do dwóch kwestii.
Zobacz wideo Co rząd opozycji miałby do powiedzenia górnikom?

Kampania wyborcza dopiero się rozpędza, ale politycy już stają do pierwszych debat. We wtorek przedstawiciele większości głównych partii dyskutowali o przyszłości polskiej energetyki podczas konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Przedstawiciele opozycji oraz obozu rządzącego zgadzali się na debacie co do dwóch rzeczy - przynajmniej na poziomie deklaracji. 

Wszyscy zapewniali, że kwestia transformacji energetycznej będzie w kolejnych latach kluczowa dla kraju i gospodarki. - To dla przyszłego rządu będzie temat numer jeden. To decydujący czynnik dla naszego rozwoju - podkreślał Michał Kobosko z Polski 2050.

Wszystkie obecne partie opozycyjne (Lewica, PSL, PO i Polska 2050) zgodziły się w krytyce polityki PiS. - Smutnym symbolem tego, co dzieje się na rynku energetycznym, jest Turów, który ma być miejscem konwencji PiS - mówił Kobosko - Tam jest wszystko, co nam PiS przyniósł: skłócenie nas z bezpośrednimi sąsiadami, otwieranie konfliktów z UE, totalny bałagan prawny, okłamywanie pracowników sektora i nieprzygotowywanie ich do transformacji.

Nie ma wątpliwości: kierunek jest jeden

Wszyscy w debacie deklarowali też, że dla ich opcji politycznej kierunek dla energetyki jest jasny i "nieodwracalny". - Nie ma co do tego wątpliwości. Kierunkiem jest dekarbonizacja gospodarki - mówił minister Zyska. Dodał jednocześnie, że "węgiel będzie zapewniał podstawę, stabilizację systemu przez kilka lub kilkanaście lat", ale przyszłością są czyste źródła energii.

- Odejście od węgla i paliw kopalnych jest nieuniknione - mówił Borys Budka. Jego zdaniem w 2030 możemy mieć mniej niż 50 proc. prądu ze źródeł odnawialnych, jak chce rząd, a aż 70 proc. Paliwa kopalne będą jego zdaniem potrzebne w jakimś stopniu "do czasu włączenia atomu". 

Mimo zgody co do kierunku transformacji debata była gorąca. Bo politycy nie zgadzali się co do tempa transformacji, roli państwa oraz tego, co na tym polu zrobiono dotychczas.

Wiceminister Zyska chwalił się tym, że rząd "zdał egzamin" w kryzysie energetycznym, że udała się dywersyfikacja dostaw paliw, ale też rozwój energetyki odnawialnej. - W Polsce w ciągu ostatnich 3,5 roku osiągnęliśmy historyczny sukces jeśli chodzi o odnawialne źródła energii (OZE). Nigdy nie przyłączyliśmy tyle mocy do systemu, przede wszystkim w fotowoltaice, która została królową OZE - mówił i podkreślał, że już zaplanowane inwestycje dadzą w ciągu kilku lat więcej OZE, niż sam jeszcze niedawno się spodziewał.

- Gdyby wierzyć we wszystko, co mówił minister Zyska, to wychodzi, że żyjemy w rewelacyjnych warunkach jeśli chodzi o energetykę. Kwestia energetyki jest niezachwiana, idziemy w jasnym kierunku. Nie trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, że jest inaczej, że zadajemy podstawowe pytania: skąd będziemy brać w Polsce prąd, czy grożą nam blackouty? - odpowiedział na to Michał Kobosko. 

"Lekko przyblokowana" energia wiatrowa

Borys Budka skomentował, że źródła odnawialne rozwijają się "nie dzięki rządowi, a wbrew rządowi, bo rząd robił wszystko, żeby rozwijało się je jak najtrudniej". Jako przykład podawał m.in. de facto blokowanie energetyki wiatrowej przez wprowadzone przez PiS przepisy minimalnej odległości turbin wiatrowych od domów (PiS zwiększył ją z 500 do 1500-2000 m). A gdy obiecał wrócić do odległości 500 m, w ostatniej chwili zmieniono to na 700, wywracając do góry nogami plany nowych farm wiatrowych. 

Wiceminister Zyska bronił się, mówiąc, że nie zgadza się ze stwierdzeniem, iż PiS "zablokowało" rozwój energetyki wiatrowej na lądzie i zauważył, że liczba wiatraków jest obecnie większa niż w 2015 roku. - Pan minister chwali się liczbami, ale trzeba zadać sobie pytanie - gdzie bylibyśmy, gdyby nie blokowanie rozwoju wiatraków przez PiS? - odparł na to Kobosko. 

Zyska później przyznał, że wprowadzona przez PiS reguła 10H (dot. odległości wiatraków od domów) "lekko przyblokowała" rozwój energii wiatrowej. W reakcji sala wypełniona osobami z branży wybuchła śmiechem. Ale wiceminister szybko dodał, że resort prowadzi "doskonały" dialog ze środowiskiem.

Budka: Nie dla państwowych monopoli

- Kilka lat temu nie zgadzaliśmy się co do kierunku transformacji. Budujące jest to, że teraz zgadzamy się przynajmniej co do tego, że kluczowe jest rozwijanie odnawialnych źródeł energii. Moim zdaniem linia podziału przebiega między tym, czy ma to być centralizacja, czy decentralizacja energetyki. Czy energetyka ma być wielka, czy obywatelska - mówiła posłanka Anita Sowińska z Lewicy.

Szczególnie Borys Budka zwracał uwagę na kwestie udziału wielkich państwowych firm. - Trzeba zmienić politykę rządu, która jest polityką umacniania monopoli państwowych i która uderza w rynek. Trzeba zdrowej konkurencji i odejścia od monopoli - mówił. 

- Państwowe monopole masowo odmawiają przyłączeń nowych źródeł OZE do sieci. Potrzebne są sieci bezpośrednie, wykorzystanie potencjału, jaki jest w Polsce lokalnej. Żadna wielka spółka nie  zrobi tego tak dobrze, jak można to zrobić na poziomie lokalnym 

- stwierdził Budka. Mówił o pomyśle wydzieleniu spółek dystrybucyjnych ze spółek energetycznych, by realizować ten postulat. 

Komentarz autora: opozycja ma lekcję do odrobienia

W chyba pierwszej debacie dot. energetyki budujące było to - na co zwrócili uwagę sami uczestnicy - że wreszcie mamy zgodę większości głównych sił politycznych co do fundamentów: transformacja energetyki i dążenie do neutralności klimatycznej jest nieuniknione i musimy się za nie zabrać na poważnie. Oczywiście sytuacja nie jest idealna i wiceminister Zyska uciekł od niewygodnego dla niego tematu sprzeciwu koalicjanta PiS - Suwerennej Polski - dla zielonej transformacji. Jednak z tym i innymi mniejszymi wyjątkami, większość sił politycznych zdaje się akceptować, przynajmniej na poziomie deklaracji, że musimy odchodzić od paliw kopalnych. 

Opozycja proponuje szybsze tempo odchodzenia od paliw kopalnych, różni się też od PiS wizją tego, jak tę transformację przeprowadzić. Mówi więcej o energetyce obywatelskiej, a nie o wielkich koncernach państwowych. Do tego PiS nie jest zbyt wiarygodne jako partia mająca przeprowadzać transformację energetyczną, patrząc na to, co robiło przez 8 lat rządów czy jak podchodzi do unijnej polityki klimatycznej.

Z drugiej strony opozycja - a przynajmniej ci politycy, którzy chcą w jej imieniu mówić o energii i transformacji - ma sporą lekcję do odrobienia. - Państwo macie wiedzę publicystyczną, ja zachęcam do zagłębienia się w temat - mówił do polityków wiceminister Zyska. Może gdyby w imieniu PiS wypowiadał się polityk pokroju Marka Suskiego (od niesławnej poprawki dot. wiatraków), byłoby łatwiej. Ale wiceministrowi nie można odmówić dużej znajomości tematu energetyki odnawialnej, nawet nie zgadzając  się z jego ocenami czy opiniami.

A politycy opozycji, nawet jeśli retorycznie wypadali dobrze, czasem mówili dużymi ogólnikami, upraszczali tematy, które proste nie są, czy mylili różne kwestie (np. mówią o Turowie w kontekście porozumienia rządu z górnikami - które nie dotyczy kopalń węgla brunatnego, takich jak Turów).

Kiedy głównym przekazem PiS było "200 lat węgla", łatwo było go z tej perspektywy krytykować. Teraz gdy przynajmniej część partii deklaruje, że przyszłość energii jest zielona, opozycja musi odrobić lekcję i uzbroić się w wiedzę. Tym bardziej że nie brakuje ani tematów, za które obóz rządzący można w rzetelny sposób krytykować, ani ekspertów w tej dziedzinie. 

Więcej o: