Jeszcze niedawno, myśląc o gospodarce, polscy konsumenci martwili się rosnącą inflacją, pracodawcy brakiem rąk do pracy, a eksperci zastanawiali nad sensem upierania się przez przez rząd przy zrównoważonym budżecie. Koronawirus drastycznie zmienił listę naszych największych gospodarczych zmartwień.
Pandemia mocno uderzy w polską gospodarkę. Według mBanku, wzrost PKB - o 1,5 proc. rok do roku - zanotujemy tylko w pierwszym, zakończonym parę dni temu kwartale. W pozostałych PKB będzie już tylko spadać: w drugim kwartale o 8,4 proc., w trzecim o 5,7 proc., w czwartym, o 4,0 proc. W całym 2020 roku polska gospodarka ma skurczyć się o 4,2 proc.
Dla porównania, kiedy 2020 rok się zaczynał, ekonomiści mBanku przewidywali, że wzrost PKB spowolni do 2,8 proc. (w 2019 r. według wstępnych danych GUS wyniósł 4 proc.). Gdy pojawił się koronawirus, na początku marca zrewidowali te oczekiwania w dół, do 1,6 proc.
Teraz idą jeszcze dalej. W 2021 roku gospodarka ma wprawdzie odbić, a PKB wzrosnąć o 3,5 proc., ale do pełnego powrotu do stanu sprzed koronawirusa jeszcze daleko. "Głębokość recesji, w którą wpadnie gospodarka, najlepiej uświadomić sobie przechodząc na myślenie w kategorii poziomów strumienia PKB. Poziom z czwartego kwartału nie zostanie osiągnięty przed 2022 rokiem i to głównie z uwagi na popyt zewnętrzny i eksport" - piszą eksperci mBanku.
Zobacz także: Przez koronawirusa "siada" gospodarka, spada zużycie prądu. Gdzie najbardziej?
Zanim jednak do tego dojdzie, czekają nas bardzo trudne miesiące. mBank zauważa, że mimo że tarcza antykryzysowa zapewni płynność sporej części przedsiębiorstw, wiele z nich jednak już teraz ogranicza działalność. Niektóre biznesy nie mają wyjścia, bo rządowe rozporządzenia wprost zakazują im prowadzenia działalności w dotychczasowej formie na czas epidemii, a część spodziewa się sporych zmian w gospodarce i osłabienia popytu na ich produkty lub usługi. To oznacza zwolnienia pracowników.
Szacujemy, że do końca roku pracę stracić może około 1,5 mln ludzi, w głównej mierze związanych z szeroko rozumianym sektorem usługowym oraz zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych (umowy o pracę też będą rozwiązywane)
- piszą w raporcie. Bezrobocie na koniec pierwszego kwartału ma wynieść 5,3 proc. (oficjalne dane GUS dopiero poznamy, w lutym stopa bezrobocia była na poziomie 5,5 proc.), na koniec drugiego 8,6 proc., trzeciego - 12 proc., a na koniec roku 13 proc. I tutaj poprawa nie nastąpi szybko. Według mBanku taką stopę bezrobocia zanotujemy też na koniec 2021 roku.
Prognoza ta jest bardziej pesymistyczna od przewidywań resortu pracy. Minister Marzena Maląg szacuje, że bezrobocie na koniec tego roku może wzrosnąć do 9-10 proc.
Firmy będą ciąć wydatki inwestycyjne, ale nie tylko one. Ekonomiści spodziewają się, że w tym roku ograniczanie inwestycji będzie widać przede wszystkim w sektorze prywatnym, ale w przyszłym już to samo zobaczymy w samorządach. Średniorocznie spadek inwestycji w tym roku ma wynieść 9,4 proc., a jeśli rozłożymy to na poszczególne kwartały, to widać, że najgłębsze nurkowanie będziemy mieć w trzecim - aż o 17 proc. rok do roku (w pierwszym inwestycje mają wzrosnąć o 4 proc., w drugim spaść o 9,5 proc., a w ostatnim, czwartym, o 15 proc.). W 2021 roku inwestycje mają znów rosnąć, o 4,9 proc.
Najwcześniej do inwestycji wrócą eksporterzy, wsparci kursem walutowym, znaczącym zwiększeniem dostępności siły roboczej oraz realizowanymi na szeroką skalę programami stymulacyjnymi w Europie (i nie tylko)
- uważają ekonomiści mBanku. Bo złoty ma według nich jeszcze długo się osłabiać, na koniec tego kwartału możemy zobaczyć 4,70 zł za euro. Na osłabienie polskiej waluty może też wpłynąć kolejna obniżka stop procentowych przez RPP o 50 punktów bazowych, do której ma dojść do lata.
Jeśli chodzi o konsumpcję, czyli inny z silników polskiej gospodarki, to także osłabnie. mBank na podstawie swoich wewnętrznych danych, dotyczących płatnościami kartami, zauważył, że koronawirus, a dokładnie wprowadzenie stanu epidemicznego, wycięło jedną trzecią konsumpcji i przynajmniej do końca tego miesiąca to się zapewne nie zmieni. A co dalej?
Zakończenie rynku pracownika, konieczność odbudowy oszczędności oraz zmiany preferencji wydatkowych spowodują, że konsumpcja będzie odbijać bardzo powoli. Lata konsolidacji fiskalnej nie pozwolą na wsparcie konsumpcji dodatkowymi transferami. Rynek pracownika zniknie
- uważa mBank. Konsumpcja w tym kwartale ma się zmniejszyć o 18 proc. rok do roku. Do końca roku będzie "na minusie", choć już prawdopodobnie mniejszym.
A inflacja? Wyraźnie spadnie, mBank szacuje, że z 4,5 proc. średnio w pierwszym kwartale tego roku do 2,1 jesienią i zimą, a nawet jeszcze mocniej w przyszłym roku.
Czytaj też: Pandemia koronawirusa. Credit Agricole tnie prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski