Od 1 października z 18 do 17 proc. spadła stawka PIT dla pierwszego progu podatkowego, czyli dla dochodów (konkretnie - podstawy opodatkowania) do 85 528 zł rocznie.
Nadwyżka ponad tę kwotę nadal będzie opodatkowana stawką 32 proc.
Rząd szacuje, że zmiana obejmie ok. 25 mln Polaków. To m.in. osoby pracujące na etat albo na podstawie umów cywilnoprawnych, przedsiębiorcy opodatkowani na zasadach ogólnych czy emeryci.
. .
Jednocześnie od października w górę poszły także koszty uzyskania przychodów. Te obniżają podstawę do opodatkowania, a więc także i podatek, który musi zapłacić pracownik. W najbardziej standardowym przypadku - osoby pracującej na jeden etat - koszty uzyskania przychodów wzrosły z 1335 zł rocznie (111,25 zł miesięcznie) do 3000 zł rocznie (250 zł miesięcznie).
. Ministerstwo Finansów
PIT 17 proc. i wyższe koszty uzyskania przychodów dadzą zwykle kilkadziesiąt złotych różnicy w wynagrodzeniach.
Przykładowo, przy zarobkach na poziomie 3000 zł mówimy już o podatku niższym o 550 zł rocznie (ok. 46 zł w miesiącu). Przy wynagrodzeniu 4000 zł w kieszeni zostanie 653 zł rocznie (ok. 54 zł miesięcznie), przy 5000 zł oszczędność wyniesie 757 zł rocznie (ok. 63 zł miesięcznie), przy 6000 zł mówimy o zysku rzędu 860 zł rocznie (ok. 72 zł miesięcznie), a przy 7000 zł o 963 zł w kieszeni w skali roku (ok. 80 zł na miesiąc).
Powyższe wyliczenia poczyniono przy założeniu pracy na jednym etacie - tj. podwyżki kosztów uzyskania przychodu z 1335 zł do 3000 zł w skali roku.
Zmiany podatkowe będą miały wpływ na wynagrodzenia już teraz. Piszemy o tym, bo w przypadku wcześniejszej dużej zmiany podatkowej PiS - czyli obowiązującym od sierpnia zerowym podatku PIT dla młodych - zasady są trochę inne, a mianowicie młodzi (o ile nie złożyli oświadczenia) nadal dostają pensje z potrąconym podatkiem, a zwroty otrzymają dopiero w 2020 r.
W przypadku obniżki PIT z 18 do 17 proc. i wyższych kosztów uzyskania przychodu jest prościej, to znaczy już te nowe zasady pracodawcy będą brali pod uwagę, ustalając zaliczkę na podatek i wypłacając wynagrodzenie.
Rozliczenie podatkowe za 2019 r. - które będziemy wypełniali w pierwszych miesiącach 2020 r. - będzie specyficzne. Za cały 2019 r. stawka podatku będzie bowiem wynosiła... 17,75 proc. Tak wynika z proporcji, bo przecież przez pierwsze dziewięć miesięcy 2019 r. obowiązywała stawka 18 proc., a 17 proc. dopiero przez ostatnie trzy.
. Ministerstwo Finansów
Z tego wynika pewna ciekawostka. Zakładając, że ktoś pracował np. tylko w pierwszej połowie 2019 r., a więc jego zaliczki były odprowadzane przy stawce 18 proc., w rozliczeniu rocznym za cały rok dostanie zwrot. Fiskus odda nadpłacone zaliczki, bo będzie wyliczał podatek przy zastosowaniu stawki 17,75 proc.
Obniżka podatku PIT to oczywiście miły prezent przedwyborczy dla Polaków. Mniej cieszą się samorządowcy, którym rząd uciął część dochodów, szacowaną na kilka miliardów złotych. Wszystko dlatego, że część dochodów z podatku PIT idzie właśnie do kas miast.
Korzyści z niższego PIT-u prawdopodobnie wkrótce zostaną też z "nadwyżką" odebrane m.in. osobom najlepiej zarabiającym, gdyż rząd PiS już w 2020 r. planuje dla nich zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS. To sprawi, że "na rękę" takie osoby będą zarabiać przynajmniej po kilka tysięcy złotych mniej (choć będą mieli nadzieje na wyższe emerytury).
Czytaj też: Zniesienie 30-krotności dzieli rząd i drażni 'Solidarność'. Miliardy wpływów dziś, duże koszty po latach
Do listy zmian podatkowych niekorzystnych dla podatników można też dodać "daninę solidarnościową", czyli podatek 4 proc. od dochodu przekraczającego 1 mln zł. To de facto trzeci próg podatkowy w Polsce.
Wcześniej PiS wprowadziło co prawda wyższą kwotę wolną od podatku, ale nie dla wszystkich jak obiecywało, a tylko dla osób o najniższych dochodach. Co więcej, dla osób o wyższych dochodach rząd obniżył kwotę wolną. Ta zmiana sprawiła, że np. wspólne rozliczenie się małżonków z fiskusem stało się czasem niekorzystne. To nowość, bo wcześniej na wspólnym rozliczeniu nigdy się nie traciło.