Niektórzy frankowicze będą musieli zapłacić podatek dochodowy, bo na kredycie w szwajcarskiej walucie zarobili. Cześć osób, które zaciągnęły kredyt mieszkaniowy w okresie bardzo niskich marż, formalnie osiągnęła bowiem przychód.
Wszystko przez niskie stopy procentowe utrzymane przez Szwajcarski Bank Narodowy. Dzięki obniżce do poziomu -0,75 proc. pożyczki, których marża wyznaczona była na niskim poziomie (np. 0,5 proc.), stały się dla kredytobiorców nie tylko tańsze, ale wręcz dochodowe.
W niektórych wypadkach, jak tłumaczy Forbes, frankowicze spłacali nawet mniejsze kwoty, niż wynosi kapitał (można to potraktować jako umorzenie części długu). A to według przepisów jest już przychodem do opodatkowania. Dlatego niektóre banki - m.in. PKO BP - wysłały do części swoich klientów PIT-y. Nie wiadomo jednak, jak duża grupa otrzymała takie przesyłki.
Do wysyłki PIT-ów oraz informacji o podatku do klientów zobowiązują banki przepisy. Możliwe jednak, że frankowiczom uda się uniknąć konieczności zapłaty podatku. Nad zmianami w prawie pracuje bowiem obecnie Ministerstwo Finansów. Musi jednak zdążyć z wydaniem rozporządzenia do 30 kwietnia.
Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, wyjaśnia, że ujemny poziom frankowego LIBOR-u obserwujemy już od kilku lat. Przez pewien okres był z tym problem, bo część banków nie chciała wypłacać klientom odsetek od kredytów. Bankowcy argumentowali, że ujemne oprocentowanie jest niezgodne z prawem bankowym. Po decyzji UOKiK ostatecznie kredytobiorcy płacą mniej - klient nie otrzymuje pieniędzy na konto, jego rata zostaje odpowiednio pomniejszona.
Czytaj też: Ponad milion Polaków złożyło zeznania przez Twój e-PIT. Pierwsi dostali już pieniądze na konta
Ekspert przypomina też, że oprocentowanie kredytu zwykle jest aktualizowane raz na trzy miesiące. - Może się więc zdarzyć, że zanim nadejdzie dzień aktualizacji oprocentowania, to LIBOR wzrośnie i oprocentowanie pozostanie jednak dodatnie. Dziś LIBOR 3M wynosi -0,723 proc. W sierpniu zeszłego roku wskaźnik wyniósł jednak -0,84 proc.