Prof. Bogdan Góralczyk: Ma osobiste motywy, żeby się postawić. Chodzi m.in. o poważne zarzuty korupcyjne, które dotyczą też bezpośrednio najbliższej rodziny premiera Węgier, a dokładnie jego zięcia. Unijna agencja OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) już wzięła się za prześwietlanie jego spraw. Korupcja to jest osobisty i realny problem dla Orbana.
Problem jest głównie niemiecki, czyli to, że Niemcy mają za dużą dominację w Unii Europejskiej. Plus oczywiście problem wewnętrzny, czyli napięcia wewnątrz rządzącej koalicji w Polsce, gdzie ostatnio odnosi się wrażenie pierwsze skrzypce gra Ziobro. Motywacje obydwu stron są zupełnie inne.
Niewątpliwie Orban. Cała sytuacja jest dla niego jest bardzo wygodna. Polska jest krajem, który ma większe znaczenie w UE, a to oznacza, że dzięki naszemu wsparciu w takim duecie Orban ma większą dźwignię przetargową w Brukseli, niż wtedy, kiedy występowałby sam.
Berlin. Na terenie Węgier są montownie wszystkich największych niemieckich fabryk samochodowych. Gdyby Niemcy chciały ekonomicznie przycisnąć Orbana, to mogą to przecież zrobić. Odpowiedzi zatem trzeba będzie szukać u Angeli Merkel. Nie tylko dlatego, że jest prezydencja niemiecka, ale nie oszukujmy się, to Berlin ma decydujący głos i dźwignię nacisku. Przypomnę też, że aż 30 proc. naszego handlu zagranicznego jest właśnie z Niemcami. To, co teraz mówię, może nie spodobać się polskiemu rządowi, ale proszę mi pokazać alternatywę, jeśli nie z nimi, to z kim?
Nie leży w interesie Niemiec, aby Polska i Węgry wyszły z Unii Europejskiej. Pamiętajmy, że równolegle z batalią o budżet mamy też finałowy etap brexitu, który jeszcze nie jest do końca wynegocjowany.
To wszystko, co obserwujemy, to jest poważny kryzys, poważny zakręt w UE i Victor Orban, który zna mechanizmy rządzące w Brukseli właśnie na to gra. A Warszawa liczy na prowizorium budżetowe i przeciąganie liny, bo przecież nie będzie z dnia na dzień żadnego exitu, najpierw będzie zwłoka, a później się okaże.
Nowa administracja Joego Bidena będzie mówiła podobnie jak Unia Europejska, czy Parlament Europejski o praworządności, o prawach człowieka, o przestrzeganiu reguł państwa prawa. A na dodatek, nowy szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken ma matkę Węgierkę, ojciec był ambasadorem na Węgrzech, a w Polsce się przebiło, że jego ojczym był z Białegostoku. Blinken ma bardzo silne więzi, bardzo dobre rozeznanie i przynajmniej rudymentarną znajomość języka węgierskiego. Jego prosto oszukać się nie da i być może, że to jest argument dla Orbana, że w kontekście zarzutów korupcyjnych trzeba stąd wiać, bo ani w UE, ani w Stanach pomocy nie ma co teraz szukać.
To będzie zależało od finału. Jeżeli ta rozgrywka skończy się tym, że kiedyś Polska lub Węgry wyjdą z UE, to ten dokument będzie prawdziwym początkiem tego procesu. Historia to osądzi.
Bardzo duże. Kocham Węgry i od lat jestem z nimi związany, no ale jaki jest ich potencjał na arenie międzynarodowej? Pod tym względem to Orban rozgrywa kartę polską, licytuje zdecydowanie ponad potencjał swojego państwa. Proste pytanie: zamienimy Niemcy na Węgry? Jaki jest bowiem potencjał ekonomiczny i pod każdym innym względem Węgrów? Nie trzeba nawet tego dopowiadać.
To jest pytanie do naszych elit, które mu zaufały. Jednak cała droga życiowa Orbana pokazuje, że jest on politykiem zręcznym, sprawnym i do imentu cynicznym. Jeżeli zobaczy, że ma jakiś interes do ugrania, to go wykorzysta z pożytkiem dla siebie, niekoniecznie dla innych.
Sam Victor Orban zdefiniował kiedyś swoje zachowanie jako "taniec pawia", co innego mówi po angielsku na korytarzach w Brukseli, a co innego po węgiersku po przyjeździe do kraju i na masowych wiecach. Każdy, kto bliżej przyjrzał się Orbanowi wie, że on zawsze tak mówi, jak mu partner pozwala, natomiast i tak będzie robił swoje i będzie kierował się swoimi interesami, które niekoniecznie muszą być zbieżne z interesami Polski.