Amerykański Deutsche Bank ogłosił, że w przyszłości nie będzie prowadził interesów z firmą Trump Organization. Organizacja sprawuje formalny nadzór nad licznymi firmami powiązanymi z urzędującym prezydentem. Oficjalnie zarządzają nią dzieci głowy państwa - Donald Jr., Ivanka i Eric. Z bankiem wiążą ją umowy kredytowe na ok. 340 mln dol. - wyjaśnia agencja Reutera.
Decyzja banku to wynik szturmu zwolenników ustępującego prezydenta na Kapitol. Wyjaśniła to prezes Christiana Riley w krótkim oświadczeniu.
"Jesteśmy dumni z naszej Konstytucji, wspieramy tych, którzy jej przestrzegają, aby zapewnić poszanowanie woli ludu i pokojowe przekazanie władzy" - napisała.
Zdaniem części mediów wtargnięcie podczas obrad, które miały formalnie umożliwić zaprzysiężenie Joe Bidena na prezydenta, przybrało na sile po wypowiedziach, jakie w mediach społecznościowych zamieścił Donald Trump.
Decyzja banku o zakończeniu współpracy z rodzinną firmą Trumpów to niejedyna konsekwencja szturmu na Kapitol. Wcześniej na incydent zareagowały serwisy internetowe. Zarówno Twitter jak i Facebook zablokowały Donaldowi Trumpowi dostęp do kont.
- Szokujące wydarzenia ostatniej doby wskazują, że ustępujący Donald Trump zamierza wykorzystać pozostały mu czas na fotelu prezydenta do podważania pokojowego i zgodnego z prawem oddania władzy następcy, Joe Bidenowi. Decyzja, by wykorzystać naszą platformę do pochwalania, zamiast do potępiania działań pod Kapitolem słusznie zaniepokoiła społeczność międzynarodową i obywateli USA. Usunęliśmy te wpisy, bo oceniliśmy, że ich skutkiem, a prawdopodobnie i intencją - jest prowokowanie przemocy - napisał na Facebooku Mark Zuckerberg, założyciel portalu.
Trump wraz ze zwolennikami i innymi zwolennikami prawicy próbowali przenieść się na konkurencyjną platformę. Okazało się to jednak mocno utrudnione. Amazon zawiesił bowiem usługi hostingowe dla serwisu społecznościowego Parler, z którego korzystają m.in. prawicowi ekstremiści oraz zwolennicy prezydenta Donalda Trumpa. Wcześniej Apple oraz Google usunęły aplikację ze swoich sklepów internetowych.
Stanowisko w sprawie zeszłotygodniowych zamieszek zajęło też Krajowe Stowarzyszenie Producentów w USA. Jay Timmons, szef organizacji, stwierdził, że Trump "podżegał do przemocy".