Inflacja w Polsce w styczniu 2021 r. wyniosła 2,7 proc. rok do roku. Z jednej strony, to drugi najniższy odczyt od maja 2020 r. (tylko w grudniu inflacja roczna była niższa - 2,4 proc.).
Ale na szczególną uwagę zasługuje inna liczba podana w poniedziałek przez GUS. Otóż inflacja w styczniu w ujęciu miesięcznym (tj. w porównaniu do grudnia 2020 r.) urosła aż o 1,2 proc. Ostatni raz taki skok cen miesiąc do miesiąca w danych GUS widać w styczniu 2011 r., czyli równo dziesięć lat temu. Aby znaleźć większy skok niż te 1,2 proc., należałoby cofnąć się aż o 21 lat, tj. do stycznia 2000 r., gdy ceny poszły w górę w porównaniu z grudniem 1999 r. o 1,8 proc.
W styczniu 2021 r. w porównaniu z grudniem ceny żywności i napojów bezalkoholowych poszły w górę o 1,6 proc. W ujęciu rok do roku skok cen wyniósł tu 1,3 proc.
O 2,5 proc. w raptem miesiąc w górę poszły koszty utrzymania mieszkania (6,4 proc. wzrostu rok do roku). O 1,3 proc. podrożały ceny związane z transportem (m.in. paliwa) - tu w skali roku widać jednak spadek cen o 3,7 proc.
Wysoki odczyt inflacji w styczniu zaskoczył część ekonomistów. Prognozy wskazywały raczej na wzrost cen w ujęciu rocznym o ok. 2,3-2,4 proc., a nie 2,7 proc. (czyli na ok. 0,8-0,9 proc. miesiąc do miesiąca, a nie aż o 1,2 proc.). Co stoi za nadspodziewanie dużym wzrostem cen?
Przyczyn jest kilka: wzrost od 1 stycznia br. cen regulowanych (energii cieplnej), wejście w życie opłaty mocowej, opłaty cukrowej i tzw. opłaty od "małpek" czy podwyżka płacy minimalnej o 7,8 proc. Nie bez wpływu pozostał także podatek od sprzedaży detalicznej. Drożeje ponadto ropa naftowa na świecie, a w ślad za nią paliwa na stacjach
- komentuje Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
W "czynnikach administracyjnych" - m.in. opłacie mocowej czy cukrowej - przyczyn wzrostu inflacji widzą także eksperci z banku Pekao czy PKO BP.
W opinii analityków mBanku, nie żywność, ale m.in. ceny usług czy ceny administrowane są w głównej mierze "odpowiedzialne" za aktualny odczyt inflacji. Tzw. inflacja bazowa (czyli nieuwzględniająca właśnie m.in. cen żywności) według nich znów skoczyła do poziomu ok. 4,2 proc.
Co ważne, opublikowane w poniedziałek przez GUS dane mają charakter wstępny i mogą ulec zmianie (choć raczej nie istotnej). Ponadto, w marcu GUS dokona corocznej zmiany systemu wag w koszyku produktów i usług, których ceny są analizowane. W opinii wielu ekonomistów - m.in. z Polskiego Instytutu Ekonomicznego - pandemia wyraźnie zmieniła wzorce zakupów i aktualizacja systemu wag może "urealnić" wskaźnik inflacji.
Rynkowe prognozy inflacji w całym 2021 r., choć były to oczywiście różne, zwykle skupiały się wokół poziomu ok. 2,6 proc. Takie tempo wzrostu cen zakładają np. ekonomiści banków Pekao, Credit Agricole czy Narodowego Banku Polskiego.
Ale są i przewidywania sporo wyższej inflacji. Tuż po ogłoszeniu przez GUS styczniowej inflacji, o niedawnej rewizji prognozy do poziomu 3,1 proc. średniorocznie dla całego 2021 r. przypomniał Marcin Czaplicki, ekonomista z PKO Banku Polskiego.
Także ekonomiści mBanku piszą, iż "wysoki odczyt stycznia podnosi mechanicznie ścieżkę inflacji na cały rok, a jeszcze zapewne nie widzieliśmy dostosowań dynamicznych do nowych cen energii i podatków". Z kolei Monika Kurtek z Banku Pocztowego pisze, że choć w najbliższych dwóch miesiącach nie przewiduje wyraźnego skoku inflacji rocznej, to w kolejnych kwartałach może ona jednak rosnąć.
Inflację mogą w dalszym ciągu podbijać ceny usług, a relatywnie niższy do tej pory wzrost cen towarów, jeśli będziemy mieć odbicie gospodarcze, także może okazać się wyraźny. W rezultacie nie można wykluczyć, że na koniec 2021 r. wskaźnik CPI zbliży się do górnej granicy odchyleń od celu NBP, czyli 3,5 proc.
- pisze Kurtek.