W połowie maja Polska Grupa Energetyczna (PGE) uruchomiła nowy blok energetyczny w elektrowni Turów, opalany węglem brunatnym. Jego otwarcie miało pierwotnie nastąpić w 2020 r., ale budowa przedłużyła się o 16 miesięcy. Nowy blok pochłonął 4,3 mld zł. Pisaliśmy na ten temat w Next.gazeta.pl.
Jednak blok energetyczny w Turowie jest nieczynny od 19 czerwca. To oznacza, że pracował ledwie ponad miesiąc. Dlaczego? "Okazuje się, że błędy popełniono i przy projektowaniu, i przy uruchamianiu elektrowni" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dziennik wskazuje, że wstrzymanie pracy nowego bloku na węgiel ma związek ze złym projektem, który nie jest dopasowany do warunków kopalni i elektrowni Turów. Według informatora "Gazety Wyborczej" uruchomiony w połowie maja blok nie jest dostosowany do jakości węgla z kopalni Turów. "Jakość tego surowca jest zbyt słaba jak na potrzeby nowego bloku i z tego powodu zatkały się filtry oraz zepsuł się wentylator wyciągowy, utrzymujący podciśnienie w piecu" - czytamy.
Jakość węgla dostarczanego przez kopalnię Turów spadła po osunięciu się zwałowiska wydobywczego, do którego doszło we wrześniu 2016 r. - podaje "Gazeta Wyborcza" i dodaje, że mimo to projekt nowego bloku nie został zmieniony.
Doniesienia dotyczące awarii w elektrowni Turów skomentował Donald Tusk. - Wczoraj dowiadujemy się, że w Turowie zbudowali kolejny blok węglowy i zepsuli go, zanim zaczął działać. To jest kwintesencja działań PiS - powiedział podczas poniedziałkowego wiecu były premier, cytowany przez serwis money.pl. Politykę koalicji rządowej nazwał "ruskim, a nie polskim ładem".
Przypomnijmy, że polski rząd prowadzi negocjacje z Czechami w sprawie kopalni Turów. Porozumienie międzyrządowe ma doprowadzić do wycofania pozwu przeciwko Polsce, który Czesi złożyli w lutym w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ich zdaniem rozbudowa kopalni Turów, należącej do państwowej Grupy PGE, zagraża dostępowi do wody i ma negatywny wpływ na środowisko po czeskiej stronie granicy. Kopalnia dostarcza węgiel do pobliskiej elektrowni, także należącej do PGE.
W maju TSUE przychylił się do wniosku czeskiego rządu o zastosowanie środka tymczasowego i nakazał wstrzymanie wydobycia do czasu rozstrzygnięcia sporu dotyczącego kopalni. Tak się jednak nie stało. Czechy zwróciły się więc do Trybunału o ukaranie Polski kwotą 5 milionów euro dziennie za niewykonanie obowiązku natychmiastowego zaprzestania wydobycia. Trwające negocjacje nadal nie przyniosły przełomu.