Pranie brudnych pieniędzy obejmuje – według szacunków Europolu – nawet do 1,3 proc. unijnego PKB, a Europejski Trybunał Obrachunkowy wytyka, że niejednolite oraz słabo skoordynowane przepisy i działania 27 krajów Unii bardzo utrudniają walkę z ogromnymi „pralniami" pieniędzy, za które mogą służyć również duże i wydawałoby się wiarygodne instytucje bankowe. Z usług prania pieniędzy w UE mogą korzystać m.in. grupy współodpowiedzialne za finansowanie terroryzmu, ale też bogaci Rosjanie, którym unijne "pralnie" pomagają w obchodzeniu sankcji UE i USA.
– Każdy nowy skandal związany z praniem pieniędzy to jeden skandal za dużo. To także sygnał, że praca nad zlikwidowaniem luk w naszym systemie finansowym nie dobiegła jeszcze końca – powiedział Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej i były premier Łotwy. A to właśnie m.in. ogromny skandal wokół nieistniejącego już łotewskiego banku ABVL z 2018 r. (wiele lat po pełnieniu funkcji szefa rządu przez Dombrovskisa), przez który przechodziły ogromne kwoty z Rosji, pchnął Unię do obecnej reformy. W przypadku Łotwy dla zdemaskowania banku-pralni kluczowi byli bowiem regulatorzy z USA, a nie z Unii.
Z kolei w przypadku estońskiej filii banku Danske Bank, w której doszło do prania ogromnych kwot m.in. z krajów byłego ZSRR z latach 2007-2015, sporą część winy za długie niewykrywanie procederu – w ocenie Brukseli – ponosił brak skoordynowanego nadzoru władz Danii i Estonii.
Te prawno-regulacyjne dziury w systemie nadzoru finansowego UE ma teraz załatać nowa instytucja AMLA, czyli agencja do spraw przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy. Za sprawą nowych przepisów, na które musi jeszcze zgodzić się Parlament Europejski oraz unijne kraje w Radzie UE, AMLA będzie centralnie koordynować działania nadzorów krajowych. W przypadku „najbardziej ryzykownych instytucji finansowych", które prowadzą działalność w dużej liczbie państw członkowskich, unijna AMLA będzie sprawować nadzór bezpośredni.
– To podobne do tego, co zrobiliśmy w Unii dla banków po kryzysie finansowym z 2008 r., gdy stworzyliśmy jednolity zbiór przepisów i bankowego nadzorcę UE – powiedział Dombrovskis. Kary nakładane przez AMLA np. na banki łamiące reguły zapobiegające praniu brudnych pieniędzy będą mogły sięgać do 10 proc. rocznych obrotów. Ponadto Komisja Europejska proponuje, by w całej Unii ograniczyć – szczególnie ryzykowne pod względem „finansowych pralni" – płatności gotówką powyżej 10 tys. euro. Poszczególne kraje UE będą mogły utrzymać nawet niższe limity gotówkowe.
Wprowadzenie limitu na płatności gotówkowe opiewające na duże kwoty utrudni przestępcom pranie pieniędzy. Ponadto udostępnianie anonimowych portfeli kryptoaktywów będzie zabronione, podobnie jak zakazane są już anonimowe rachunki bankowe
– tłumaczy Komisja.
AMLA ma powstać w 2024 r. i zacząć pełną działalność od 2026 r. Jak w przypadku bodaj każdej unijnej reformy, która przewiduje powołanie nowej instytucji, najbarwniejszym aspektem jest konkurencja między wieloma krajami oraz miastami, by tę nową agencję unijną umieścić u siebie. Gdy wskutek brexitu z Londynu musiała wyprowadzić się Europejska Agencja Leków (EMA), doszło w 2017 r. do tak dużego impasu między Amsterdamem i Mediolanem w głosowaniach unijnych ministrów, że skończyło się na oficjalnym rzuceniu monetą przez ówczesną estońską prezydencję w Radzie UE. Wygrali Holendrzy. Wcześniej spora grupa pracowników EMA aktywnie pracowała nad utrąceniem kandydatury Bratysławy, w listach otwartych wytykając Słowakom złą atmosferę wokół społeczności LGBT+.
Teraz ochotę na zatrudniającą co najmniej 250 osób AMLA ma już Słowacja, a do konkurencji szykują się również Włosi. Niewykluczone są starania ze strony Paryża oraz Frankfurtu. Warszawa jest już siedzibą Frontexu, największej agencji unijnej, ale w Brukseli oczekuje się, że także Polska może podjąć starania o przechwycenie AMLA.