Google obniża zarobki pracowników zdalnych. Pensja niższa o nawet 25 proc.

Wypłaty zdalnych pracowników Google będą pomniejszane w zależności od ich miejsca zamieszkania i panującego w nim poziomu życia. Obliczaniem tego zajmuje się specjalne narzędzie zwane Work Location Tool. Z podobnych metod korzystają już m.in. Facebook, Twitter i Twitch.

Jeden z pracowników Google anonimowo przekazał Agencji Reutera, iż spodziewa się obniżenia swojej pensji o 10 proc., jeśli zdecyduje się zamienić dojazdy do Seattle z sąsiedniego hrabstwa na pracę zdalną. Ostatecznie osoba ta postanowiła dalej jeździć do biura, mimo że droga zajmuje jej dwie godziny w jedną stronę. - Obniżka zarobków byłaby tak wysoka, że równałaby się kwocie mojego ostatniego awansu. Nie po to pracowałem tak ciężko, aby awansować, a następnie mieć obciętą pensję - zaznaczył anonimowy rozmówca.

Zobacz wideo Nawet Google czasami się myli. Największe wpadki internetowego giganta [TOPtech

Google korzysta z narzędzia do wyliczania pensji

Wspomniane 10 proc. to stawka, którą wyliczył kalkulator Work Location Tool. Od czerwca br. z jego pomocą Google określa wysokość wypłaty swoich pracowników.

Zdjęcie ilustracyjne Chwilówki mogą zdrożeć pięciokrotnie. Ostrzeżenie przed braniem pożyczek

Zrzuty ekranu z kalkulatora, do których dotarł Reuters, wskazują, że pracownik mieszkający w Stamford w stanie Connecticut, oddalonym o godzinę jazdy pociągiem od Nowego Jorku, pracując zdalnie, otrzymywałby wypłatę niższą o 15 proc. Tymczasem osoba pracująca z domu, ale w Nowym Jorku, nie odczułaby żadnej różnicy w wysokości wynagrodzenia.

Agencja przytoczyła również przypadek osoby mieszkającej w pobliżu jeziora Tahoe (na granicy Nevady i Kalifornii), która pokonywała codziennie 320 km w obie strony do San Francisco. W jego przypadku przejście na pracę zdalną oznaczałaby obcięcie wypłaty o nawet 25 proc.

Protest 'wolne media' Ekspert o "lex TVN": Politycznie Kaczyński zakłada sznur na szyję

Rzecznik Google: Zależność między lokalizacją a wysokością pensji to nic nowego

Przedstawiciel koncernu oświadczył w rozmowie z Reutersem, że uzależnienie wynagrodzenia od kosztów życia w miejscu zamieszkania pracownika to u nich żadna nowość. - Nasze pakiety wynagrodzeń zawsze były określane na podstawie lokalizacji i zawsze płacimy na najwyższym poziomie na lokalnym rynku, w zależności od miejsca pracy pracownika - oznajmił rzecznik Google.

Jake Rosenfield, profesor socjologii na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis, uważa, że to działanie technologicznego giganta budzi obawy o to, kto na nowym modelu płac straci najbardziej.-  To jasne, że Google nie musi tego robić - ocenił Rosenfield. - Z definicji firma wypłacała dotąd tym osobom 100 proc. ich wcześniejszej pensji. Więc to nie jest tak, że Google nagle nie stać na płacenie zdalnym pracownikom na poziomie, do którego byli przyzwyczajeni - dodał naukowiec.

Siedziba Google w Mountain View w Kalifornii (fot. Shutterstock) 20 mln Brytyjczyków pozywa Google. Gigant miałby zapłacić 920 mln funtów kary

Więcej o: