Chiny. Tąpnięcie na rynku nieruchomości. Spadek popytu po obniżce cen mieszkań

Ceny mieszkań w Chinach już po raz drugi z rzędu spadają miesiąc do miesiąca. Niektóre nieruchomości w dużych miastach zostały przecenione średnio o 0,25 proc. "Rozbrajanie nieruchomościowej bomby" przez władze tego kraju przynoszą jak na razie tylko jeden skutek - spadek popytu.

Jak pisze Maciej Kalwasiński z portalu Bankier.pl, sprzedaż mieszkań w Chinach spadła po tym, jak władze kraju podjęły kroki, których celem jest "schłodzenie" rynku nieruchomości. Październik był drugim miesiącem z rzędu, gdy ceny mieszkań spadały - najpierw o 0,1 proc. we wrześniu do nawet 0,25 proc. w październiku. Spadek cen mieszkań odnotowano w 52 miastach w przypadku rynku pierwotnego i w 64 miastach w przypadku rynku wtórnego.

Zobacz wideo Czy mamy bańkę na rynku mieszkaniowym, czy to jeszcze boom? [Q&A]

Władze Chin ingerują w rynek nieruchomości. Obniżka cen mieszkań doprowadziła do oczekiwanego spadku popytu

Takich zmian nie było w Chinach od marca 2015 roku. Mieszkańcy tego kraju inwestują w nieruchomości, o czym może świadczyć to, że aż 96 proc. rodzin w miastach jest właścicielami swojego mieszkania. Niemal jedna trzecia rodzin z miast ma nie jedno, a dwa własnościowe mieszkania, a co dziesiąta - ma ich co najmniej trzy. Efekt jest taki, że wiele nieruchomości stoi pustych - z danych z 2017 roku wynika, że jest to nawet 65 mln niezamieszkałych lokali.

Właściciele mieszkań niezbyt przychylnie patrzą więc na decyzje władz, których efektem jest spadek cen - ponieważ jak każdy nabywca, nie oczekiwali, że wartość nabytej nieruchomości zamiast wzrosnąć, będzie spadać. Wyznaczane przez władze "właściwe ceny" dla mieszkań nie tylko z rynku pierwotnego, ale też wtórnego, przyniosły jeden z zamierzonych przez władz celów - w 2021 roku zmniejszył się popyt na mieszkania. Już trzeci miesiąc z rzędu sprzedaż nieruchomości była o 20 proc. niższa w porównaniu do tego samego okresu w 2020 roku. W niektórych miastach spadki osiągają od 50 proc. (Szanghaj) do nawet 80 proc. (Shenzhen). 

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Według władz Chin to wreszcie sprawi, że Chińczycy przestaną kupować nieruchomości, z których w ogóle nie korzystają. Wcześniejsze decyzje - o bardzo wysokich wkładach własnych, zakazach posiadania kilku nieruchomości czy konieczności opłacania danin publicznych przez kilka lat, nie doprowadzały do zmniejszenia zainteresowania w nabywaniu mieszkań.

Decyzja Chin wpłynęła jednak też na deweloperów, którzy ograniczają nabywanie gruntów czy rozpoczynanie nowych inwestycji. To skutkuje też mniejszym wpływem do budżetu kas samorządowych oraz spadkiem zysku banków, które wydają mniej kredytów hipotecznych. Nie wiadomo więc, czy taka ingerencja w rynek nieruchomości będzie długofalowo dobra dla gospodarki tego kraju.

Więcej o: