Rada Polityki Pieniężnej w środę 8 grudnia podniosła stopy procentoweo 50 punktów bazowych, tym razem nie zaskakując ekspertów, bo średnia oczekiwań ekonomistów zakładała taki właśnie ruch. Wcześniej stopy wzrosły w listopadzie - o 75 punktów i w październiku - o 40 punktów. Łącznie główna stopa (referencyjna) poszła w górę z rekordowo niskiego poziomu 0,1 proc. do 1,75 proc.
Poziom stóp procentowych ma wpływ na przykład na wysokość raty kredytu hipotecznego w złotych (z oprocentowaniem zmiennym). A dokładnie na rynkowe stawki WIBOR, które są bazą oprocentowania hipotek (najczęściej banki stosują WIBOR 3M - trzymiesięczny). Ta z kolei jest bazą oprocentowania przygniatającej większości kredytów mieszkaniowych w złotych. Wielu kredytobiorców zaczyna właśnie dostawać powiadomienia z banków z wyliczeniami dotyczącymi podwyższonych rat - w zależności od wysokości zaciągniętego kredytu wzrost ten może sięgać kilkuset złotych.
Jak szacował niedawno Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, w przypadku kogoś, kto zadłużył się niedawno na 25 lat i 300 tys. złotych, rata już wzrosła (lub za chwilę wzrośnie) z około 1,4 tys. (1 398 zł) do około 1,7 tys. zł (1 726 zł). Grudniowa podwyżka dorzuci do tego jeszcze blisko 100 zł i ta przykładowa rata wzrośnie do 1 814 zł.
Decydując się na zaciągnięcie kredytu na często 20 lub nawet 30 lat, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że stopy procentowe nie będą zawsze zostawać na takim samym poziomie. Czujność mogło uśpić to, że przez pięć lat - od marca 2015 do marca 2020 - NBP utrzymywał główną na 1,5 proc. (wtedy był to najniższy poziom w historii). Potem stopa na około 1,5 roku spadła do 0,1 proc. Zapewne byli tacy, którzy skusili się wziąć kredyt właśnie w tym czasie - spłacają swoje kredyty tak krótko, że podwyżki rat jeszcze nie widzieli.
Czy wzrost miesięcznych wydatków może sprawić, że kredytobiorcy zaczną mieć problem z regulowaniem spłaty zadłużenia? Zapytał o to czytelnik, a w programie Q&A na pytanie odpowiedział ekspert.
- Może tak być, aczkolwiek chcę podkreślić, że odsetek niespłacanych w terminie kredytów w Polsce jest stosunkowo niski. Biorąc pod uwagę wszystkie kredyty, także konsumpcyjne, to jest około 5 proc. takich, które są z jakimś opóźnieniem spłacane - powiedział Jakub Sawulski, Kierownik Zespołu Makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego. - W Polsce to nie jest gigantyczny problem, ale może się powiększyć - dodał. - Natomiast nie widzę tutaj kataklizmu - podkreślił.
Jego zdaniem, nie zobaczymy zjawiska sprzedawania mieszkań przez tych, których przestaje być stać spłacać ratę - zatem nie ma co liczyć, że ceny mieszkań spadną z tego tytułu. Wyższe stopy mogą jednak lekko schłodzić rynek, ale rosnące płace wskazują, że popyt na mieszkania istotnie nie spadnie. Co dalej ze stopami? Jak będzie kształtować się poziom inflacji? Co się dzieje z WIBORem? Całą rozmowę z ekspertem można obejrzeć pod tym linkiem.