Inflacja w listopadzie 2021 r. wyniosła 7,8 proc. - wynika z danych GUS. Był to najwyższy odczyt w XXI wieku - od grudnia 2000 r. Wiele wskazuje na to, że nie tylko dane za grudzień (poznamy je dość późno - w połowie stycznia 2022 r., zapewne inflacja sięgnie ponad 8 proc.), ale i te notowane w 2022 r. będą jeszcze wyższe.
Obecnie wielu ekonomistów prognozuje szczyt inflacji rocznej w 2022 r. na poziomie ponad 9 proc.
Ekonomiści masowo zaczęli podnosić swoje prognozy inflacji w 2022 r. w połowie grudnia, gdy Urząd Regulacji Energetyki zaskoczył skalą podwyżek prądu i gazu, na jakie przystał. Ceny prądu wzrosną od stycznia 2022 r. o 24 proc., a ceny gazu o 54 proc.
Najnowsze prognozy mówią nie tylko o szczycie inflacji w pierwszym lub drugim kwartale 2022 r., ale i bardzo wysokiej inflacji średniorocznej w 2022 r. Przykładowo, według ekonomistów Pekao może ona sięgnąć nawet 7,8-8 proc., a według ekspertów z BNP Paribas nawet ponad 8 proc. Inflacja średnioroczna to średnia z comiesięcznych odczytów inflacji. Prognozy, że średniorocznie w 2022 r. wyniesie ok. 8 proc. oznacza, że z takim tempem wzrostu cen rok do roku, jaki obserwujemy w ostatnich miesiącach, będziemy mieć do czynienia jeszcze miesiącami. Dla porównania, średnioroczna inflacja w 2021 r. wyniesie "tylko" zapewne 5-5,1 proc.
Warto przypomnieć, że te prognozy uwzględniają już tarczę antyinflacyjną, która ma nieco łagodzić Polakom ból wysokich cen m.in. prądu, gazu czy paliw. Tyle, że ta zaplanowana jest na razie do wiosny 2022 r. (choć rząd zapewnia, że może ją przedłużyć). Poza tym nie niweluje ona efektu podwyżek cen energii czy gazu, a jedynie odsuwa czy nieco "rozsmarowuje" go w czasie. Jeśli pojawią się jeszcze jakieś negatywne zaskoczenia inflacyjne, nie da się wykluczyć, że w którymś z miesięcy w pierwszej połowie 2022 r. zobaczymy na liczniku wręcz dwucyfrową inflację roczną. Bez tarczy antyinflacyjnej zapewne tak by się stało.
W 2022 r. inflacja podbijać będą nie tylko ceny energii, ale też żywności (wg indeksu cen żywności FAO należy szykować się na ok. 7-procentowe podwyżki). Bardzo dużą rolę powinien odgrywać też rozgrzany rynek pracy, który będzie (nadal) powodował presję na wzrost wynagrodzeń, przerzucaną częściowo na ceny produktów i usług.
Oczywiście prognozy inflacji mają to do siebie, że nie są pewnikiem. Czynnikiem, który może sprawić, że inflacja będzie nieco niższa od przewidywań, może być np. kolejna fala koronawirusa, której opanowanie może wymagać powrotu daleko idących restrykcji. Zresztą na horyzoncie mamy już takie ryzyko - nazywa się wariant omikron. Tyle, że kolejny pandemiczny kryzys w gospodarce, który zapewne obniży inflację, jest chyba jeszcze gorszy niż wysoka inflacja.
Według obecnych prognoz ekonomistów, po szczycie inflacji w pierwszej połowie 2022 r. potem powinna się ona stopniowo obniżać. Ale słowo "stopniowo" jest tu kluczowe - nie będzie to szybki zjazd. Pod koniec 2022 r. inflacja roczna powinna wynosić zapewne ok. 5-6 proc., w pobliże 3,5 proc. - tj. górnej granicy pasma wahań celu inflacyjnego (cel wynosi punktowo 2,5 proc., ale wliczając akceptowalne pasma wahań można powiedzieć, że to 1,5-3,5 proc.) - powinna według prezesa NBP Adama Glapińskiego zejść w ostatnim kwartale 2023 r.
Oczywiście dalsze bardzo wysokie odczyty inflacji będą zapewne oznaczały, że Rada Polityki Pieniężnej będzie dalej podnosiła stopy procentowe. Dziś referencyjna stawka wynosi 1,75 proc., ale prognozy mówią, że może dojść nawet i do 3,5-4 proc. To oznacza raty kredytów w złotych wyższe o setki złotych miesięcznie.