Stopy procentowe najpierw przez pięć lat były bardzo niskie - Rada Polityki Pieniężnej od marca 2015 do marca 2020 utrzymywała je na poziomie 1,5 proc. Potem na półtora roku stały się jeszcze niższe i bliższe zeru - RPP w reakcji na pandemię koronawirusa ścięła główną stopę do 0,1 proc. Spłacający kredyty hipoteczne mogli cieszyć się więc z niższych comiesięcznych rat.
Inflacja, która zresztą jeszcze przed pandemią zaczęła rosnąć, w czasie popandemicznego odbicia gospodarczego w tym roku wystrzeliła. Jesienią 2021 roku, Rada, walcząc z tym gwałtownym przyspieszeniem wzrostu cen, zaczęła stopy podnosić - referencyjną do 1,75 proc. - i od stycznia kredytobiorcy będą płacić więcej. Wielu z nich - ci, którzy kredyt na zakup mieszkania zaciągnęli w ostatnich latach - pierwszy raz zobaczy podwyżkę raty. I to zapewne nie ostatnią, bo banki reagują na zmiany wysokości stóp procentowych z pewnym opóźnieniem i na razie uwzględniły tylko część wzrostu. Do tego stopy procentowe nadal będą iść w górę - tak zakładają ekonomiści i to zapowiadają członkowie RPP, z Adamem Glapińskim, przewodniczącym i prezesem NBP na czele.
Raty kredytów hipotecznych wzrosną zatem przeciętnie o kilkaset złotych. Na koniec spodziewanego cyklu podwyżek stóp rata modelowego kredytu mieszkaniowego może być nawet o około połowę wyższa niż przed cyklem.
Miesięczne wydatki o kilkaset złotych wyższe to odczuwalna strata w portfelach, ale nie jedyna. Kredytobiorcy, tak jak wszyscy, będą płacić też więcej za niemal wszystko. Inflacja rośnie szeroką ławą, wzrost cen dotyczy m.in. żywności, elektroniki, mebli, a nawet papieru, wielu usług oraz - a w tym roku może przede wszystkim - energii. Na początku roku, według planu w pierwszym kwartale, podwyżki cen energii (prąd, gaz, paliwa) złagodzi tzw. rządowa tarcza antyinflacyjna. Ale częściowo i na chwilę, a wzrost cen zostanie rozsmarowany na kolejne kwartały. Czeka nas przynajmniej rok z podwyższoną inflacją.
Kredytobiorcy złotówkowi, którzy mają jakieś oszczędności, mogą teraz rozważać wydanie ich na nadpłatę kredytu hipotecznego, czyli oddanie bankowi większej kwoty, niż wynika to z harmonogramu spłaty kredytu. Mimo podwyżek stóp, oprocentowanie lokat nie rośnie bardzo mocno, a do tego dalekie jest od wskaźnika inflacji. Nadwyżkę na koncie można przelać więc bankowi. To się opłaca, choć warto pamiętać o kilku kwestiach.
Na początek proste wyliczenia. Jak szacuje dla Next.gazeta.pl Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera, kilkadziesiąt tysięcy nadpłaty może obniżyć ratę o około 300 złotych. Jak widać w poniżej tabeli, przy kredycie na 300 000 zł zaciągniętym w styczniu 2019 r. na 25 lat z marżą 2 proc. obecna rata wynosi 1625 zł. Jeśli nadpłacimy 10 tys. zł, miesięczna rata zmaleje o 59 zł, przy 20 tys. zł o 118 zł, a przy 50 tys. o 296 zł.
Jak zmieni się rata kredytu hipotecznego po jego nadpłacie? Źródło: Jarosław Sadowski, Expander.
To jednak nie koniec korzyści. - Nadpłata zmniejszy zadłużenie, co obniży wysokość płaconych odsetek. Nadpłata 50 000 zł zmniejszy sumę rat płaconych do końca okresu spłaty o 78 129 zł. W tym jest 50 000 zł mniejszy kapitał do spłaty i 28 129 zł mniejsze odsetki. Spadek kwoty odsetek może być jeszcze większy, jeśli jeszcze bardziej wzrosną stopy procentowe - zaznacza Jarosław Sadowski. Nadpłata obniża bowiem przede wszystkim koszty odsetkowe - im więcej oddamy wcześniej, tym na koniec mniejszy będzie całkowity koszt kredytu. Dlatego opłaca się nadpłacać nawet niewielkie kwoty miesięcznie - o ile oczywiście mamy taką możliwość.
Zgodnie z Ustawą o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami z 22 marca 2017 roku, kredytobiorca "ma prawo w każdym czasie dokonać spłaty całości lub części kredytu hipotecznego przed terminem określonym w umowie o kredyt hipoteczny". Trzeba jednak pamiętać, że bank może pobrać od nas prowizję, jeśli spłaty będziemy chcieli dokonać w ciągu pierwszych trzech lat od zaciągnięcia kredytu. W przypadku częściowej wcześniejszej spłaty, czyli nadpłaty kredytu, większość banków takiej prowizji jednak nie pobiera.
Więcej wiadomości z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl>>>
Przed decyzją o nadpłacie warto więc po pierwsze sprawdzić swoją umowę kredytową, w której takie zapisy się znajdują. Można też zgłosić się do banku z prośbą o wyliczenie zmiany wysokości rat przy nadpłacie o konkretną kwotę - bank takiej informacji nam udzieli. Jeśli kredyt zaciągnęliśmy przed 2017 rokiem, czyli przed wejściem w życie wspomnianej ustawy, także warto najpierw sprawdzić w swoim banku warunki nadpłaty. Za każdym razem trzeba sprawdzić to, w jaki sposób możemy dokonać nadpłaty - może się okazać, że wystarczy prosta operacja za pomocą bankowości internetowej.
- Warto też dodać, że w niektórych bankach klient może wybrać czy nadpłata ma zmniejszyć ratę czy też skrócić okres kredytowania. W tym drugim przypadku rata pozostaje na wcześniejszym poziomie, ale zmniejsza się liczba rat do spłaty - zaznacza Jarosław Sadowski. Tutaj znów trzeba jednak sprawdzić, czy nie wiąże się to dodatkowymi kosztami w związku z koniecznością podpisania aneksu do umowy kredytowej.
Zanim zdecydujemy się przeznaczyć zaoszczędzone pieniądze na nadpłatę, warto ocenić swoją sytuację finansową i miesięczne wydatki, zastanowić się, czy zachowamy poduszkę bezpieczeństwa lub czy nie warto części nadwyżki przeznaczyć na oszczędzanie na przyszłość, w tym na emeryturę.