Rządzący od miesięcy powtarzają, że w Polsce nie zabraknie węgla. W związku z powoli zbliżającym się sezonem grzewczym głosy te się nasilają. Wspomnieć można tutaj choćby Jarosława Kaczyńskiego i Henryka Kowalczyka, którzy radzili Polakom, by teraz kupili 1,5 tony węgla, a kolejną w styczniu. Nie zmienia to jednak sytuacji obywateli, którzy ciągle mają problem z zakupem surowca, po tym jak nałożono embargo na rosyjski węgiel. W uzupełnieniu braków nie pomaga jednak krajowy przemysł górniczy.
Jak podał w czwartek GUS, produkcja węgla kamiennego w sierpniu spadła o 10,1 proc. w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. W skali miesiąca spadek wyniósł 3,9 proc. W ubiegłym miesiącu wyprodukowano 3,85 mln ton węgla kamiennego. Od stycznia do sierpnia produkcja r/r spadła o 1,6 proc. i wyniosła 35,88 mln ton.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Z kolei produkcja węgla brunatnego wyniosła 4,91 mln ton w sierpniu 2022 r. To wzrost o 2,1 proc. w skali roku i o 8,7 proc. miesiąc do miesiąca, podał GUS. Od stycznia do sierpnia roku produkcja węgla brunatnego wzrosła o 7,9 proc. rok do roku, do 35,57 mln ton.
Wydobycie węgla jest w Polsce zmniejszane od lat. Odwrócenie tego procesu nie jest więc łatwe. W czerwcu wiceminister aktywów państwowych Piotr Pyzik mówił, że na zwiększenie wydobycia potrzeba 2-3 lat. W czerwcu Anna Moskwa, szefowa resortu klimatu i środowiska poinformowała z kolei, że w polskich kopalniach trwają działania optymalizacyjne, jak wydłużenie czasu pracy, czy szybszy wywóz. Dodała, że wydobycie można zwiększyć, ale nie w trzy miesiące - to raczej kwestia 12,15 czy nawet 18 miesięcy.
Jednym z pomysłów na zwiększenie wydobycia było uruchomienie kolejnej ściany wydobywczej. Jednak, jak wyjaśniał Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej, trzeba na to i pieniędzy - ok. (200 mln zł) i czasu (ok. 1,5 roku). Polski rząd - jak widać - takiej decyzji na czas nie podjął. Dlatego jedyną szansą na zwiększenie wydobycia węgla w polskich kopalniach jest praca w weekendy. I tu, jak twierdzi jeden z rozmówców dziennika, problemem są względy finansowe. Za dodatkową pracę trzeba bowiem płacić.
Polacy nie chcą jednak zwiększać wydobycia, mimo kryzysu energetycznego. Uważają, że należy rozwijać odnawialne źródeł energii - farmy wiatrowe i słoneczne oraz elektrownie wodne. Takiego zdania jest prawie 80 proc. ankietowanych - wynika z sondażu IBRiS, przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej". Z kolei za zwiększeniem wydobycia węgla opowiedziało się 44,6 proc. osób.