Ograniczanie członkom RPP dostępu do informacji oraz stosowanie pod ich adresem gróźb jest nadużyciem, które nigdy wcześniej nie miało miejsca w 25-letniej historii rady
- piszą w liście otwartym opublikowanym przez "Dziennik Gazetę Prawną" byli prezesi Narodowego Banku Polskiego oraz członkowie Rady Polityki Pieniężnej. Pod dokumentem podpisali się: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Leszek Balcerowicz, Marek Belka, Andrzej Bratkowski, Bogusław Grabowski, Jerzy Hausner, Jerzy Pruski, Dariusz Rosati, Andrzej Rzońca, Andrzej Sławiński, Andrzej Wojtyna i Anna Zielińska-Głębocka.
List to ich reakcja m.in. na zeszłotygodniowe słowa członków RPP Przemysława Litwiniuka oraz Joanny Tyrowicz, iż mają oni utrudniony kontakt z analitykami Narodowego Banku Polskiego.
Aby spotkać się z analitykami albo porozmawiać o modelach potrzebuję zgody dyrektora gabinetu prezesa. Bez takiej zgody nie wolno mi się kontaktować ze "staffem"
- mówił Litwiniuk na antenie TOK FM.
Podobną relację przedstawiała Tyrowicz w Porannej Rozmowie Gazeta.pl.
Pani dyrektor gabinetu Prezesa NBP powiedziała, że wszystkie telefony muszę realizować przez sekretariat. Gdy zapytałam dlaczego, usłyszałam, że taka jest polityka banku. Gdy poprosiłam w sekretariacie, panie powiedziały, że to chwilę potrwa
- mówiła Tyrowicz.
Informacji tych nie potwierdzał NBP. "Na kłamstwach nie uda się budować niczego konstruktywnego" - przekonywał w oświadczeniu NBP. Z kolei jego Departament Bezpieczeństwa na podstawie przeprowadzonej kontroli orzekł, że "wszyscy członkowie RPP mają przydzielony stały dostęp do banku, spotkań oraz połączeń telefonicznych" i "wielokrotnie z tych możliwości skorzystali".
"Stosowanie gróźb pod adresem członków RPP", o którym piszą w otwartym liście byli prezesi NBP i członkowie RPP, odnosi się do zeszłotygodniowego oświadczenia wystosowanego przez prezesa NBP Adama Glapińskiego i czworga członków RPP (Cezarego Kochalskiego, Wiesława Janczyka, Ireneusza Dąbrowskiego oraz Henryka Wnorowskiego). Napisali oni, że "uznają za zasadne rozważenie skierowania w tej sprawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" wobec innych członków RPP, którzy ich zdaniem mogli złamać ustawę o NBP. Nie napisano o kim konkretnie mowa, ale tajemnicą poliszynela jest, że chodzi przede wszystkim o Joannę Tyrowicz. Ta wystosowała własny komunikat po posiedzeniu RPP, a oficjalny dokument krytykowała, nazywając jego fragmenty np. "czystą drwiną".
Uważamy za niedopuszczalne wypowiedzi Prezesa NBP kwestionujące prawo członków RPP do wyrażania publicznie swoich poglądów co do prowadzonej polityki pieniężnej. Krytykowane publicznie przez Prezesa NBP wypowiedzi członków Rady nie były przekroczeniem prawa czy złamaniem tajemnicy posiedzeń RPP. Dlatego uważamy za niedopuszczalne groźby Prezesa NBP o wystąpieniu do prokuratury w sprawie wypowiedzi wspomnianych członków RPP
- piszą w liście otwartym byli prezesi NBP oraz członkowie RPP. Przekonują, że "możliwość wypowiadania przez członków organów kolegialnych odpowiedzialnych za prowadzenie polityki pieniężnej własnych poglądów, które nie naruszają tajemnicy podejmowanych decyzji, jest praktyką powszechnie stosowaną na świecie".
Sygnatariusze listu wskazują także, że "tylko niezależny bank centralny daje możliwość takiego prowadzenia polityki pieniężnej, która zapewni społeczeństwu stabilny pieniądz.
Zgodnie z dorobkiem myśli ekonomicznej i z doświadczeniem wielu rozwiniętych gospodarczo krajów o ustroju demokratycznym, także w Polsce, polityka pieniężna prowadzona jest w sposób kolegialny. Dlatego zapewnienie niezależności i wyposażenia w możliwie najszerszy zakres informacji, danych i analiz ekonomicznych każdego z uczestników tego kolektywu jest niezbędne, by polityka pieniężna była efektywna
- czytamy w liście. Jego sygnatariusze kończą dokument wezwaniem Prezesa NBP i Zarządu banku centralnego do "natychmiastowego przywrócenia ustawowych warunków wykonywania mandatu przez członków RPP oraz zaprzestania praktyk ograniczających ich konstytucyjnie gwarantowaną niezależność".