Sasin obiecuje dwie elektrownie atomowe w 10 lat. Czy się uda? Trudno liczyć na brak opóźnień

Kacper Kolibabski
Dwie elektrownie atomowe w Polsce w ciągu 10 lat - zapowiedział minister aktywów państwowych Jacek Sasin. To bardzo optymistyczna obietnica, biorąc pod uwagę nasze doświadczenia z Żarnowca. Ale problemy z budową elektrowni jądrowych są powszechne, wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) oraz The World Nuclear Industry.
Można założyć, że za 10-11 lat w Polsce będą działały dwie elektrownie atomowe. Jedna wybudowana przez amerykański koncern, druga we współpracy z Koreańczykami. W planach jest budowa trzeciej elektrowni

- powiedział Jacek Sasin w Programie 1. Polskiego Radia. Jeszcze nie jest znana lokalizacja trzeciej polskiej elektrowni jądrowej, nie wiadomo też, kto będzie wykonawcą.

Zobacz wideo Nie setki, a tysiące Sasinów na elektrownię jądrową w Polsce. Czy musimy bać się atomu?

Elektrownia atomowa w 10 lat? Jacek Sasin z odważną obietnicą

Budowa elektrowni atomowej to długi i kosztowny proces. Postawienie dwóch w ciągu 10 lat wydaje się mało prawdopodobne. Pierwsze podejście do atomu w Polsce to jeszcze lata 50. Dopiero jednak w 1978 roku zawarto projekt techniczny na budowę Elektrowni Jądrowej w Żarnowcu. Prace budowlane rozpoczęto cztery lata później, powstały wówczas m.in. fundamenty. Do 1985 roku trzeba było czekać na zezwolenie na budowę pierwszego etapu elektrowni.

Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl 

Rok później doszło do awarii w Czarnobylu, co pogłębiło obawy ws. atomu, które narastały przez cały okres Zimnej Wojny. Protesty społeczne opóźniły budowę elektrowni w Żarnowcu, przez co trafiła na czas poważnych zmian politycznych. Ostatecznie z budowy EJ Żarnowiec zrezygnował w 1990 roku nowy, demokratyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego. 

Opóźnienia można oczywiście zrzucić na niesprzyjające warunki społeczne, ekonomiczne oraz polityczne. 

To był specyficzny czas: po awarii w Czarnobylu oraz w warunkach bardzo głębokiego kryzysu gospodarczego. Rządzący stanęli wtedy przed wyborem, czy skończyć elektrownię atomową w Żarnowcu, czy węglową w Opolu. Zdecydowali się na węglową. Niestety

- mówił w styczniu w wywiadzie dla Gazety.pl Maciej Lipka, ekspert Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Choć może się wydawać, że EJ Żarnowiec trafiła po prostu na kiepski moment (co jest prawdą, dlatego też w ogóle nie powstała), to opóźnienia w budowie reaktorów atomowych są dość powszechne. Z raportu MAEA wynika, że na koniec 1998 roku o pięć lat lub więcej opóźniona była budowa ponad 40 elektrowni jądrowych (na całym świecie działa ich 439, stan na maj 2022). Budowa 10 proc. elektrowni atomowych była więc poważnie opóźniona. 

Raport MAEA ma ponad 20 lat  Większość reaktorów zbudowano jednak w latach 1950-1980. Od kilku dekad poza Chinami i Indiami elektrownie atomowe nie są tworzone masowo. Dość powiedzieć, że inwestycja w Finlandii ma być pierwszą nową elektrownią atomową otwartą w Europie od 15 lat. Jej budowa jest jednak opóźniona już o 12 lat. A ostatnio znów przesunięto uruchomienie o kilka miesięcy ze względu na awarię.

Rząd już w 2017 roku informował jednak, że "koreański KHNP bez żadnych opóźnień buduje w ZEA kolejne bloki elektrowni jądrowej". Dwa lata później okazało się, że tu również pojawiły się opóźnienia, a otwarcie przesunięto co najmniej o dwa lata i zamiast w 2019 roku, elektrownię uruchomiono w 2021 roku. Inwestycje realizuje ta sama firma, która ma wybudować jeden z dwóch obiektów atomowych w Polsce. Problemy z opóźnieniami mają też Chiny i Stany Zjednoczone

Nie oznacza to, że obietnica Sasina jest nierealna. W ostatniej dekadzie zbudowano bowiem 62 reaktory, z czego 37 w Chinach - ich średni czas budowy wynosił 9,2 lat, wynika z danych The World Nuclear Industry. Więc szanse na oddanie elektrowni jądrowej w ciągu 10 lat istnieją. W tym samym raporcie czytamy jednak, że spośród 17 oddanych reaktorów w latach 2019-2021 tylko dwa uruchomiono na czas. Pozostałe miały wieloletnie opóźnienia. 

Problemem będą też pieniądze?

Opóźnienia więc to nie tylko pieśń przeszłości, a ponad 20 lat, jakie minęły od raportu MAEA, nie pozwoliły wykonać skoku cywilizacyjnego, który usunąłby problemy. Czas budowy jednak spada. W pierwszej dekadzie XXI wieku był o wyższy 0,7 roku, względem ostatnich dziesięciu lat.

Ale nie tylko technologia ma wpływ na opóźnienia, MAEA wśród innych powodów wymienia m.in., zmiany instytucjonalne/organizacyjne, kwestie ekologii, czy zbyt małą liczbę rąk do pracy. Na początku listy organizacja umieściła jednak brak funduszy na budowę. A dla Polski może być to poważny problem. 

Polski Instytut Ekonomiczny szacował w 2021 roku, że koszt budowy w Polsce bloków jądrowych do 2040 r. wyniesie ok. 105 mld zł. Uwzględniając kurs złotego, któremu w parze z dolarem wówczas bliżej było do 4 niż 5 zł jak dziś, koszty zaproponowane w przetargach były zbliżone do wyliczeń PIE.

Korea Hydro & Nuclear Power zaoferowała budowę sześciu reaktorów o mocy 8,4 GW przy całkowitym koszcie 26,7 mld dolarów. Z kolei koszty Westinghouse oraz francuskiego koncernu energetycznego Électricité de France (EDF) dla tej samej liczby reaktorów o tej samej mocy wynoszą odpowiednio 31,3 mld dolarów i ponad 33 mld dolarów

To ogromne kwoty. Budowa jednej elektrowni pozwoliłaby na sfinansowanie 500 plus przez trzy lata. A polski budżet jest dziurawy, eksperci nie dają wiary w rządowe liczby. Do tego wciąż nie odblokowaliśmy pieniędzy z KPO, a setki miliardów złotych z Unii przy planowaniu tak dużej inwestycji, zdecydowanie ułatwiłoby sprawę i pomogło zmniejszyć i tak nieuniknione opóźnienia. 

Elektrownia jądrowa w Polsce

Rząd we wtorek ma zatwierdzić uchwałę w sprawie budowy w Polsce elektrowni atomowej przez amerykańską firmę Westinghouse. Będzie to formalny początek ponad dziesięcioletniego procesu powstawania elektrowni.

Budowa rozpocznie się prawdopodobnie w roku 2026, pod uwagę brane są lokalizacje na Pomorzu - m.in. Lubiatowo-Kopalino i Żarnowiec. Pierwszy blok elektrowni jądrowej ma zostać uruchomiony w roku 2033. Zgodnie z polskim programem energetyki jądrowej później co 2-3 lata mają być wdrażane kolejne bloki.

Więcej o: