13,02 tys. - tylu potencjalnych kredytobiorców zawnioskowało o kredyt mieszkaniowy w październiku br. według najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej. To o ponad 67 proc. mniej niż rok temu (ok. 39,7 tys.) oraz o 4,1 proc. mniej niż we wrześniu br. (ok. 13,6 tys.). W historii analiz BIK, tj. od stycznia 2007 r., mniej osób złożyło wnioski o kredyty mieszkaniowe tylko w sierpniu br. - ok. 12,4 tys.
Warto podkreślić, że zwykle o kredyty mieszkaniowe wnioskują pary, więc udzielonych w październiku kredytów będzie znacznie mniej (BIK poda to pod koniec listopada). Przykładowo, we wrześniu br. banki i SKOK-i udzieliły łącznie "tylko" 7,3 tys. kredytów mieszkaniowych.
BIK podał także, że średnia wartość wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w październiku br. wyniosła niespełna 336,7 tys. zł. To mniej niż rok temu (o 4,5 proc.) i miesiąc temu (0,3 proc.).
Wrześniowe małe światełko w tunelu związane z tym, że po raz pierwszy od sześciu miesięcy w ujęciu miesiąc do miesiąca mieliśmy wówczas wzrost liczby wnioskodawców, w październiku szybko zgasło i wróciliśmy do trendu spadkowego w ujęciu miesięcznym
- komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.
Załamanie popytu na rynku kredytów mieszkaniowych trwa już od kilku miesięcy, kolejne dane w zasadzie uklepują dno. Przyczyny są niezmienne.
Po pierwsze, to podwyżki stóp procentowych, które przydeptały zdolność kredytową Polaków. To, co martwi Polaków, "satysfakcjonuje" prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Bez trwałego wzrostu kredytów trudno oczekiwać utrzymania się wysokiej inflacji w średnim okresie. A zatrzymaliśmy prawie całkowicie kredyt hipoteczny. Zadanie zostało wykonane
- mówił szef NBP podczas październikowej konferencji prasowej.
Po drugie, to przykręcona przez Komisję Nadzoru Finansowego regulacyjna śruba w kwestii wyliczania zdolności kredytowej. Od kwietnia br. banki muszą liczyć zdolność kredytową przy założeniu, że oprocentowanie kredytu wzrośnie jeszcze nie o 2,5 punktu procentowego, jak wcześniej, ale aż o 5 pp. wobec aktualnego. Przy obecnej stopie WIBOR 3M na poziomie ponad 7,5 proc. potencjalny kredytobiorca musi więc wykazać, że dałby radę spłacać kredyt przy WIBOR-ze ponad 12,5 proc. To zaporowa regulacja dla wielu kredytobiorców.
W ogóle wokół bufora KNF panują duże emocje. Co w gruncie rzeczy zrozumiałe, nie podoba się on bankom i deweloperom. W październiku prezes Związku Banków Polskich wystąpił w imieniu wszystkich banków do KNF z wnioskiem o rozważenie obniżki bufora np. do 3 pp. Komisja ani myśli jednak tego robić. Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski mówił w czwartek w TOK FM, że "nadal istnieje bardzo duże ryzyko zmienności na rynkach finansowych" i że "nic nie zmieniło się istotnie, co uzasadniałoby zmianę podejścia do bufora stopy procentowej na potrzeby oceny zdolności kredytowej". Dawał do zrozumienia, że jeżeli istnienie jakieś pole do dyskusji i preferencji, to wyłącznie w przypadku kredytów o stałej stopie.
Z kolei pod koniec października KNF nieoczekiwanie mocno odparowała branży deweloperskiej, która również wini rekomendację za pogarszającą się sytuację na rynku mieszkaniowym.
Jeśli deweloperzy rzeczywiście kierują się realną troską o dostępność mieszkań dla młodych Polaków, mają w tym zakresie możliwość dostosowania własnej polityki marżowej. Z danych Urzędu KNF wynika, że średnia rentowność brutto sektora deweloperskiego na sprzedaży za 2021 r. wyniosła 31 proc., zaś za pierwsze półrocze 2022 r. - 29,4 proc.
- napisała KNF, powołując się na dane dotyczące deweloperów notowanych na warszawskiej giełdzie.
Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski w cytowanym wywiadzie w TOK FM wskazywał także, że według niego załamanie na rynku kredytów mieszkaniowych to "raczej wynik ogólnej sytuacji makroekonomicznej niż konsekwencja samych działań nadzorczych".
I to właśnie jest też trzecia przyczyna dużego spadku popytu na kredyty mieszkaniowe, które identyfikuje BIK. Polacy w obawie przed skutkami spowolnienia gospodarczego wstrzymują się z decyzją o zakupie mieszkania czy budowie domu na kredyt.
Zdaniem Waldemara Rogowskiego z BIK, aby popyt na kredyty mieszkaniowe się odmroził, konieczne jest "istotne zwiększenie zdolności kredytowej, która zależy od trzech czynników: stóp procentowych, wynagrodzeń i cen nieruchomości".
Na ten moment najbardziej prawdopodobny jest spadek cen nieruchomości. Nie liczyłbym jednak na jakieś spektakularne obniżki, które istotnie zwiększyłyby zdolność kredytową, a tym samym pobudziły popyt na kredyty mieszkaniowe. Głównym czynnikiem jest jednak wysokość stóp procentowych, ale raczej nie zanosi się na szybkie ich obniżenie, raczej przeciwnie
- mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.