17,4 proc. - tyle wyniosła inflacja (w skali roku) w Polsce w listopadzie br., według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego. To odczyt niższy niż w październiku, gdy inflacja sięgnęła 17,9 proc.
To też pierwszy raz od lutego 2022 r., gdy inflacja spadła. Należy jednak przypomnieć, że wówczas w życie weszła tarcza antyinflacyjna, która obniżyła inflację. Ostatnim miesiącem, gdy inflacja spadła "sama z siebie", był czerwiec 2021 r. Od tego czasu (z pominięciem wspomnianego lutego 2022 r.) co miesiąc inflacja okazywała się wyższa niż miesiąc wcześniej.
Mimo wszystko odczyt 17,4 proc. jest oczywiście piekielnie wysoki - wcześniej na podobnych pułapach inflacja była ok. 26 lat temu. To ważne - nie jest tak, że oto ceny w Polsce już spadają. Nie, one wciąż rosną bardzo, bardzo szybko. Po prostu przez ostatni rok (od listopada 2021 r. do listopada br.) ceny dóbr i usług w koszyku inflacyjnym GUS podrożały o 17,4 proc., czyli trochę mniej niż gdy GUS analizował zmiany cen między październikiem 2021 r. a październikiem br. (wówczas inflacja wyniosła 17,9 proc.).
Można natomiast powiedzieć, że w końcu prezes NBP Adam Glapiński będzie miał chwile dumy, bo dane GUS nareszcie są poparciem dla jego tezy o płaskowyżu inflacji.
Inflacja 17,4 proc. w szybkim szacunku to odczyt lepszy od oczekiwań ekonomistów. Konsensus rynkowy wynosił 18 proc. Pojawiały się i prognozy niższe - np. 17,5 proc. u analityków mBanku (najniższa prognoza na rynku), 17,7 proc. u ekspertów z Pekao czy 17,9 proc. u ekonomistów Credit Agricole, ale jednak 17,4 proc. podane przez GUS to spora niespodzianka.
Miesiąc do miesiąca (tj. w porównaniu z październikiem br.) inflacja wyniosła 0,7 proc.
Jak wskazują dane GUS, rok do roku najmocniej -podrożały nośniki energii – o 36,8 proc. (ale ich ceny spadły o symboliczne 0,1 proc. w porównaniu z październikiem br.). Ceny paliw wzrosły o 15,5 proc. rok do roku (spadek o 1,2 proc. miesiąc do miesiąca), a żywność i napoje bezalkoholowe przez rok podrożały o 22,3 proc. (przez miesiąc o 1,6 proc.). Tyle wiemy na razie, a bardziej szczegółowe dane - w rozbiciu na znacznie więcej kategorii produktów i usług - GUS poda w połowie grudnia br.
Złą wiadomością jest też to, że według prognoz ekonomistów (szczegółowe dane poznamy w połowie grudnia) wzrosła inflacja bazowa - z 11 proc. do ok. 11,3 proc. Inflacja bazowa to wzrost cen z pominięciem cen żywności i energii - najbardziej zmiennych, najbardziej podatnych na szoki.
Sam Narodowy Bank Polski edukuje na swojej stronie, że inflacja bazowa "przybliża średniookresowy i długookresowy trend wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w gospodarce". Bank centralny wyjaśnia, że miara "wskazuje na tę część inflacji, której związek z prowadzoną polityką pieniężną jest silniejszy niż w przypadku pozostałych części".
Wzrost inflacji bazowej przy spadku "głównego" wskaźnika inflacji oznacza, że efekt szoków cenowych (m.in. na rynku energii) jest coraz mniejszy, ale inflacja wciąż "ma się dobrze" i przedsiębiorcy chętnie podnoszą ceny swoich towarów i usług (tłumacząc to, słusznie lub nie, wzrostami kosztów działalności).
Mimo delikatnego spadku inflacji, nie można chyba powiedzieć, że minęliśmy jej szczyt. Prognozy wskazują, że w pierwszych miesiącach 2023 r. zobaczymy jeszcze wyższe odczyty niż obecnie. Przebicie 20 proc. nie jest wykluczone. W pewnej mierze będzie to efekt zniesienia części tarcz antyinflacyjnych (a także porównania danych do czasów, w których tarcza już była).
Rząd od początku 2023 r. zlikwiduje część tarczy antyinflacyjnej (VAT wróci do wyższego poziomu np. na paliwo, nawozy, gaz czy prąd, pozostać ma zerowa stawka na większość żywności), choć zastąpi je innymi działaniami osłonowymi - m.in. zamrożoną ceną gazu czy energii elektrycznej.
Prognozy są jednak takie, że po szczycie inflacji w pierwszym kwartale 2023 r., przyszły rok będzie generalnie okresem dezinflacji, czyli spadku tempa wzrostu cen.
Nie ma co jednak oczekiwać błyskawicznego powrotu do normalności. Ceny wciąż będą rosnąć szybko - po prostu nie aż tak jak teraz. Centralna ścieżka najnowszej projekcji NBP wskazuje, że inflacja powróci do poziomów jednocyfrowych jesienią 2023 r., a średniorocznie wyniesie 13,1 proc. (wobec 14,5 proc. w 2022 r.). Dopiero w drugiej połowie 2025 r. mamy zejść do ok. 3-3,5 proc., czyli w pobliże celu inflacyjnego NBP.