4,34 zł - tyle w środowe wczesne popołudnie kosztuje dolar amerykański. Takie poziomy - w granicach 4,31-4,38 zł - utrzymują się od około dwóch tygodni i są najniższe od czerwca 2022 r. W międzyczasie, na początku października ub.r., kurs dolara dochodził już nawet w pobliże 5 zł.
Od początków października złoty umocnił się też wobec euro (o ok. 15 gr) czy franka (ponad 30 gr), ale jednak to wobec dolara skala umocnienia jest najbardziej okazała. Główną przyczyną jest bowiem to, że znacznie umocniło się wobec dolara euro. W tym tygodniu kurs EUR/USD naruszył poziom 1,09, tym samym eurodolar osiągnął najwyższe pułapy od kwietnia 2022 roku. Dla porównania jesienią ub.r. euro kosztowało ok. 0,96 dolara i było najsłabsze wobec dolara od 20 lat.
Co czeka złotego dalej, w kolejnych tygodniach? W komentarzu dla Gazeta.pl analityk Cinkciarz.pl Bartosz Sawicki przewiduje, że już w przyszłym tygodniu może nas czekać korekta.
Najkrócej rzecz ujmując, w ostatnich miesiącach inwestorzy "grali" scenariusz mówiący o tym, Europejski Bank Centralny będzie bardziej zdeterminowany niż amerykańska Rezerwa Federalna do dalszych silnych podwyżek stóp, a dodatkowo - że Fed może nawet zacząć obniżać stopy pod koniec roku. To główny powód drożejącego euro wobec dolara.
W minionych dniach kluczowi decydenci z EBC zwiastowali kontynuację zdecydowanych podwyżek i ruchy rzędu 0,5 pp. na posiedzeniach w lutym i marcu. Także sama Christine Lagarde zapewniła, że Europejski Bank Centralny utrzyma jastrzębi, kurs w polityce obrany pod koniec minionego roku w celu zapewnienia, że inflacja powróci do celu. W tej chwili rynek wycenia wzrost stopy depozytowej z obecnego pułapu 2 proc. łącznie o mniej więcej 150 punktów bazowych
- wyjaśnia Bartosz Sawicki. O ile polityka pieniężna w okamgnieniu została sprzymierzeńcem euro, o tyle jednocześnie okazała się balastem dla dolara.
Sygnały gwałtownego pogorszenia kondycji amerykańskiej gospodarki sprawiły bowiem, że inwestorzy obstawiają wzrost kosztu pieniądza w USA w przyszłym tygodniu zaledwie o 25 pkt bazowych, do przedziału 4,50-4,75 proc. Na kolejne miesiące za pewnik przyjmowana jest tylko jedna dodatkowa podwyżka o tej samej skali
- tłumaczy analityk Cinkciarz.pl. Dodaje, że najbardziej dolarowi szkodzi jednak to, że wzrost prawdopodobieństwa recesji przekłada się na oczekiwania o cięciu stóp przez Fed już pod koniec roku.
Taki scenariusz, jak zauważa Sawicki, jest jednoznacznie torpedowany był przez członków FOMC (Federalny Komitet ds. Otwartego Rynku, czyli organ Fed odpowiedzialny za politykę pieniężną, odpowiednik polskiej RPP), którzy niechętnie mogą spoglądać także na szybkie poluzowanie się warunków finansowych.
W końcu wzrosty na Wall Street, spadki rentowności długu czy słabnący dolar tworzą środowisko utrudniające zapanowanie nad inflacją. Istnieje zatem znaczne ryzyko, że Fed ponownie spróbuje wylać otrzeźwiający kubeł zimnej wody na głowy inwestorów oczekujących redukcji stóp procentowych
- ocenia Sawicki.
Pierwszy "sprawdzian" dla scenariusza napisanego przez inwestorów już w przyszłym tygodniu. Wówczas odbędą się posiedzenia Fed (w środę 1 lutego) i EBC (w czwartek 2 lutego). W ocenie Sawickiego mają one szansę obnażyć, że nożyce wyceny zamiarów głównych banków centralnych zbyt mocno się rozjechały.
Widzimy znaczne ryzyko wystąpienia korekty umacniającej dolara
- komentuje analityk Cinkciarz.pl.
Jak zwraca uwagę Bartosz Sawicki, impuls do korekty kursu dolara może przyjść także z kierunku danych makroekonomicznych.
Inwestorzy często przechodzą od przesadnego pesymizmu do nieuzasadnionej euforii
- przypomina. Zauważa, że wprawdzie Europa uniknęła najczarniejszych scenariuszy związanych z kryzysem energetycznym, ale perspektywy wzrostu wciąż są niepewne. Zwłaszcza jeśli USA pociągną za sobą globalną gospodarkę w kierunku poważnego spowolnienia lub pozytywny wpływ otwierania chińskiej gospodarki okaże się przeszacowany.
Dotychczasowa odporność europejskiej gospodarki w dużej mierze mogła wynikać także z nadrabiania przez firmy pandemicznych zaległości w portfelach zamówień. Urealnienie oczekiwań odnośnie do ścieżki globalnej koniunktury może uderzać w silnie powiązane z jej kondycją euro i sprzyjać defensywnemu, bezpiecznemu dolarowi
- przewiduje analityk Cinkciarz.pl.
To wszystko składa się na prognozę zakładającą, że pierwszy kwartał może jednak stać pod znakiem odbicia mocno poturbowanego dolara. Kurs dolara może na koniec marca powrócić w okolice 4,45 zł wraz z cofaniem się EUR/USD z wielomiesięcznych szczytów. Euro? Prognoza Cinkciarz.pl to ok. 4,70 zł na koniec pierwszego kwartału.
Co dalej? Sawicki przewiduje, że złoty powinien mocniej zyskiwać, dopiero gdy minięty zostanie szczyt krajowej inflacji [czyli według prognoz od marca/kwietnia br.), a światowa gospodarka dołek będzie miała za sobą.
Dopiero w takich warunkach i zapewne w drugiej części roku kurs euro będzie mógł osuwać się poniżej 4,50 zł, a dolar zmierzać w kierunku bariery 4 zł
- prognozuje analityk Cinkciarz.pl.