Glapiński: Rozpoczął się gwałtowny ruch w dół inflacji, jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani

- Rozpoczął się gwałtowny ruch w dół inflacji - powiedział prezes NBP Adam Glapiński na czwartkowej konferencji prasowej. W środę 5 kwietnia Rada Polityki Pieniężnej pod jego przewodnictwem już po raz siódmy z rzędu utrzymała stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Glapiński mówił na konferencji, że jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, to więcej podwyżek nie będzie. Prezes NBP wierzy, że pod koniec roku możliwe będą pierwsze obniżki.
Spotykamy się w dobrej atmosferze, jesteśmy w NBP bardzo usatysfakcjonowani, bo realizuje się marcowa projekcja inflacyjna. Rozpoczął się gwałtowny ruch w dół inflacji

- powiedział na czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. Zwracał uwagę, że inflacja spada także stopniowo w głównych gospodarkach świata, ale pozostaje szczególnie dotkliwa w naszym regionie, Europy Środkowo-Wschodniej.

Wszystkie te kraje mają wyższą inflację bazową, m.in. z powodu niskiego bezrobocia. Mamy w nich także wyższą dynamikę cen energii i żywności, a także wyższy (w porównaniu ze strefą euro) udział tych kategorii w koszyku inflacyjnym

- wyjaśniał prezes NBP. Dodawał, że z wielu powodów nie można porównywać poziomu inflacji w Polsce i np. w Hiszpanii (według Eurostatu 3,1 proc.). - To jak porównywanie jabłek ze śliwkami albo gruszek z kasztanami - mówił Glapiński.

 

Glapiński także przekonywał, że obecność w strefie euro nie tylko nie chroni przed inflacją, ale wręcz fakt ten może napędzać wzrost cen - z powodu niższych stóp niż w Polsce (3 proc. w strefie euro vs. 6,75 proc. w Polsce).

Proszę bronić złotego. Kto radzi, żebyśmy zrezygnowali z własnej waluty, radzą źle - z głupoty albo złej woli

- apelował szef NBP.

Glapiński: następuje spowolnienie wzrostu gospodarczego

Glapiński zwrócił uwagę, że dane wskazują na spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce. Mówił o gorszych danych m.in. o sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej. Wskazywał, że to dobrze z punktu widzenia walki z inflacją, ale oczywiście niedobrze dla dobrobytu Polaków. 

Dzisiejszy PKB Polski jest o blisko 28 proc. wyższy realnie niż na koniec 2015 r., niezależnie od inflacji. O tyle, mówiąc kolokwialnie, jesteśmy bogatsi. To jeden z najszybszych wzrostów w regionie

- mówił szef NBP. Dodawał, że to zasługa pracowitości i przedsiębiorczości Polek i Polaków, ale też zasługa dobrej polityki NBP oraz "szeroko rozumianej administracji państwowej".

Glapiński: zawód ekonomisty się spiesił

Prezes NBP zapowiadał także kolejny raz, że w ciągu najbliższej dekady Polska osiągnie poziom PKB per capita ("na głowę") Francji i Wielkiej Brytanii. - Obecna siła nabywcza ich wynagrodzenia jest dla nas do osiągnięcia w ciągu najbliższych ośmiu-dziesięciu lat, jeśli utrzymają się wszystkie dotychczasowe trendy - przekonywał Glapiński.

Wszyscy na świecie to wiedzą, a Polaków się trzyma jakby w takiej sytuacji, żeby o tym nie wiedzieli i się tym nie cieszyli. To jest jakaś zmowa "elit", żeby Polaków cały czas dołować jak źle pracujemy i jak źle zarządzamy państwem

- perorował szef NBP. Dodawał, że "zawód ekonomisty w Polsce się bardzo spiesił, stracił na autorytecie".

Glapiński: płace realne spadają, ale bez przesady

Prezes NBP zwrócił uwagę, że poziom płac realnych w Polsce maleje (czyli płace przeciętnie rosną wolniej od cen).

Ale obecny poziom jest taki, jak w połowie 2021 r. To żadna katastrofa, że ludzie nie mają co jeść. Bez przesady. W drugiej połowie roku płace realne znów zaczną w Polsce rosnąć

- uważa Glapiński. Przypomnijmy, że wynagrodzenie prezesa NBP w 2022 r. wyniosło ponad 1,3 mln zł, o ponad 200 tys. zł więcej niż w 2021 r. Zresztą o tym też mówił Glapiński podczas konferencji prasowej, wyliczając, że w bankach komercyjnych czy innych bankach centralnych prezesi zarabiają kilkukrotnie więcej. - Niech się politycy przestaną ekscytować wynagrodzeniem prezesa NBP, ono jest regulowane przepisami - mówił prezes NBP.

Glapiński dodawał także, że patrzenie tylko na wzrost cen jest "nieuczciwe i głupie", bo przecież komuś mogło wzrosnąć wynagrodzenie, a zatem i siła nabywcza. Wskazywał, że sytuacja finansowa gospodarstw domowych w Polsce jest "wyraźnie lepsza niż jeszcze kilka lat temu". 

Płace realne (po uwzględnieniu inflacji) są o 22 proc. wyższe niż w 2015 r. A płaca minimalna aż o 36 proc. To niesamowity sukces

- wyliczał szef NBP.

Glapiński: Inflacja spada na łeb na szyję

Mamy spadek inflacji na łeb na szyję. Tak jak szybko weszliśmy na płaskowyż, tak szybko będziemy z niego schodzić

- powiedział prezes NBP. W marcu inflacja wg danych GUS wyniosła 16,2 proc. rok do roku, vs. 18,4 proc. w lutym. Przypomnijmy jednak, że był to głównie efekt statystyczny, inne dane (np. o inflacji bazowej albo o wzrostach cen z miesiąca na miesiąc) wskazują, że presja inflacyjna w Polsce wciąż jest bardzo wysoka.

Przyznawał to zresztą sam Glapiński. - Inflacja bazowa za marzec może jeszcze nieznacznie wzrosnąć - mówił szef NBP. Oficjalne dane o tym NBP pokaże 17 kwietnia. Ekonomiści szacują 12,2-12,3 proc. vs. 12 proc. w lutym. 

Ale inflacja bazowa w drugiej połowie roku też zacznie spadać. Inflacja bazowa wlecze się za konsumencką i to jest normalne, tak jest we wszystkich krajach!

- zapowiadał Glapiński. Mówił, że w zeszłym roku firmy mocno podnosiły swoje marże, ale teraz coraz trudniej jest im - z powodu spadającego popytu - dalej podnosić ceny.

Dodawał, że wszystkie prognozy wskazują, iż polityka NBP "prowadzi do wygaszenia inflacji w perspektywie projekcji". Marcowa projekcja NBP zakłada inflację na poziomie 3,1 proc. w ostatnim kwartale 2025 r.. Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc., ale już poziom 1,5-3,5 proc. jest uznawany za satysfakcjonujący.

Nie da się tego procesu przyspieszyć, chyba że poprzez wzrost bezrobocia. Są tacy członkowie RPP, którzy proponują tak niebotyczne podwyżki stóp, żeby gospodarka zawyła, padła na brzuch i inflacja by wygasła, bo ludzie nie mieliby za co kupować a przedsiębiorcy by masowo plajtowali

- snuł wizje Glapiński.

Glapiński o stopach: nie zakończyliśmy cyklu podwyżek

Prezes NBP potwierdził, że RPP wciąż oficjalnie nie kończy cyklu podwyżek (choć ostatnia miała miejsce we wrześniu 2022 r.). Zaznaczył jednak jasno, że "jeśli wszystko będzie się działo tak jak przewidujemy i tak jak przewidują wszyscy analitycy - poza nadmiernie zarażonymi polityką - to podwyżek nie będzie".

Dodawał, że obniżka stóp będzie natomiast wtedy, kiedy będzie "całkowicie pewne, że inflacja szybko zmierza w kierunku celu inflacyjnego". Glapiński wyraził nadzieję, że obniżki będą możliwe pod koniec 2023 roku.

Glapiński o jesiennych wyborach, zaraz o katowaniu i strzałach w głowę

Glapiński raczył słuchaczy także swoimi przemyślaniu o demokracji w Polsce. Mówił, że nie wie czy po następnych wyborach utrzyma się taki system, jeśli "zakończą się one tragicznie dla Polski".

Warszawskiej elicie się znowu marzy, żeby było jedno obowiązujące stanowisko, jeszcze nazywają je demokratycznym. Nazywać autorytaryzm i totalitaryzm demokratycznym to jest w stylu komunistycznym. Za komuny front demokratyczny zamykał ludzi do więzienia, zabijał, katował, na Rakowieckiej strzałem w tył głowy. Dla demokracji. Mam nadzieję, że tak nie będzie

- mówił szef NBP.

Glapiński: KPO nie ma żadnego znaczenia

Prezes NBP mówił także o tym, że o środki z unijnego Funduszu Odbudowy trzeba walczyć, bo one się Polsce należą, ale jednak "nie mają one żadnego znaczenia".

One się należą Polsce jak psu micha, ale oni [Bruksela -red.] nam tego nie dają ze względów politycznych. A jak się czyta kamienie milowe, to włos się jeży

- mówił szef NBP. 

RPP pozostawiła stopy bez zmian

Rada Polityki Pieniężnej na posiedzeniu 4-5 kwietnia zdecydowała o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Główna stopa NBP wciąż więc wynosić 6,75 proc. Decyzja RPP była spodziewana, inna byłaby w zasadzie sensacją.

***

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: