Przez lata kwota wolna od podatku wynosiła w Polsce ledwie 8 tys. zł. Podczas reformy Polskiego Ładu PiS podniósł ją do 30 tys. zł. Donald Tusk na spotkaniu w Krakowie stwierdził jednak, że "od kilku lat władza w Polsce mało myśli o ciężko pracujących Polkach i Polakach, niedużo zarabiających i niekorzystających z politycznych pomysłów Jarosława Kaczyńskiego". Lider PO zaproponował więc kolejną podwyżkę kwoty wolnej - do 60 tys. zł. Projekt został już złożony w Sejmie, a lider PO chciałby, by przepisy obowiązywały od 1 czerwca.
Na podwyższeniu kwoty wolnej zyskałyby przede wszystkim osoby pracujące. Podatek dochodowy byłby odprowadzany dopiero po przekroczeniu zaproponowanych przez Koalicję Obywatelską 60 tys. zł. Ale reforma dotyczyłaby też emerytów. Po Polskim Ładzie, gdy kwota wolna wzrosła do 30 tys. zł, z PIT zostały zwolnione świadczenia do 2,5 tys. zł brutto miesięcznie. Dwa razy wyższa kwota oznacza, że podatku nie musieliby płacić emeryci i osoby zarabiające do 5 tys. zł. Ponadto taka zmiana oznacza, że większość emerytów nie musiałaby odprowadzać składki od 13. i 14. emerytury.
Fakt.pl wyliczył, ile zyskaliby emeryci na tej zmianie. Pierwsze niewielkie zyski zaczynają się po przekroczeniu dotychczasowego progu zwolnienia z podatku, czyli od 2,5 tys. zł w górę. Każde 100 zł powyżej tej kwoty pozwoliłoby uzyskać 12 zł:
Powyżej tej kwoty emeryci nic by już nie zyskali, bo musieliby już odprowadzać podatek dochodowy, tak jak robią to dziś.
Z szacunków, które przeprowadziła "Rzeczpospolita", wynika, że spośród pomysłów wyborczych najwięcej kosztować może pomysł Platformy Obywatelskiej. PO chce bowiem, by kwota wolna od podatku wzrosła do 60 tys. zł. A to może uszczuplić dochody budżetu o 35 mld zł. To wyraźnie więcej niż w przypadku podniesienia wartości 500 plus do 800 zł. Spełnienie tej obietnicy kosztowałoby budżet 24 mld zł rocznie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że są to jedynie koszty wprowadzenia nowych rozwiązań fiskalnych, które pomijają zwiększone wpływy budżetowe, ale też wyższe wydatki państwa z ostatnich lat, które wynikają z wyższej inflacji.