W październiku Argentyńczycy wybiorą nowego prezydenta. W prawyborach niespodziewanie najlepszy wynik uzyskał Javier Milei, ekonomista w mediach określany jako libertarianin i skrajnie prawicowy konserwatysta - pisze France24. Milei zdobył przeszło 30 proc. głosów, nieco więcej niż jego konkurenci, kandydatka prawicy Patricia Bullrich oraz minister finansów Sergio Massie z rządzącej centrolewicowej koalicji.
Informacje o wygranej Javiera Milei'ego sprawiły, że gospodarka Argentyny jakimś cudem jest jeszcze w gorszej sytuacji. Argentyńskie peso momentalnie straciło 18 proc. wartości, podczas gdy czarnorynkowy dolar, kluczowy dla życia Argentyńczyków, podrożał dwukrotnie - czytamy w "Financial Times". Obecnie za jednego czarnorynkowego dolara trzeba zapłacić aż 705 pesos, podczas gdy oficjalny kurs to tylko 361 pesos. Argentyński banknot o największym nominale wart jest dziś zaledwie 3 dolary.
Obywatele Argentyny odczuli skutki prawyborów niemal od razu, ceny wzrosły w jedną noc o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent. O ponad 20 proc. z miejsca zdrożały laptopy i inna elektronika, po tym jak sklepy podniosły ceny, by zrekompensować sobie spadek wartości peso. Inflacja w kraju wynosi już 113,4 proc. rok do roku, a stopy procentowe podniesiono do poziomu 118 proc. Rząd przedstawił plan zawieszenia eksportu wołowiny na dwa tygodnie, by ograniczyć wzrost cen w kraju. Kilka godzin później władze wycofały się z tego pomysłu.
"Droga ministra finansów (i kandydat na prezydenta - red.) Sergio Massi'ego do uniknięcia załamania gospodarczego staję się coraz bardziej wyboista. Problem ciągle rośnie, a możliwe rozwiązania przynoszą jeszcze więcej kłopotów" - mówi na łamach "FT" Salvador Vitelli, szef działu badań w Romano Group z Buenos Aires. Sytuacja jest tragiczna, bo wysoka inflacja sprawiła, że dziś aż 40 proc. Argentyńczyków żyje w ubóstwie.
"To wygląda jak misja nie do wykonania. Bardzo mało prawdopodobne, że Sergio Massa lub ktokolwiek inny zdoła naprawić gospodarkę Argentyny w krótkim czasie" - mówi Alberto Ramos, szef ekonomistów na Ameryką Łacińską w Goldman Sachs. Na ten moment minister finansów musi zabezpieczyć ostateczną zgodę z MFW na uwolnienie 7,5 mld dol. pożyczki, co powinno się już niedługo dopełnić. Ale najważniejszym wyzwaniem pozostaje rosnąca inflacja, która w ujęciu miesięcznym w sierpniu i wrześniu ma sięgnąć 12-16 proc. Część ekonomistów uważa, że do października roczna inflacja w Argentynie wzrośnie do 180 proc. - pisze "FT". Dalsza dewaluacja pesos będzie oznaczać wzrost inflacji, więc jedyne co może dziś robić rząd, to próbować przykleić plaster na ranę, by przetrwać do pierwszej tury wyborów - tłumaczy Ramos.
W wyborach władzy może być ciężko zwyciężyć, mimo że scenę polityczną Argentyny od dekad dominują peroniści, czyli kontynuatorzy polityki socjalnej Juana i Evy Paron. Argentyna to kraj z rozbudowanymi programami pomocy społecznej oraz publicznymi subsydiami i jednocześnie ze sporym udziałem państwowego interwencjonizmu. Coraz więcej Argentyńczyków jest jednak sfrustrowanych taką polityką społeczną, bo nie przynosi poprawy i nie pozwala wyjść z permanentnego kryzysu. Stąd niespodziewany wynik w prawyborach Javiera Milei'ego, który jako liberalny ekonomista proponuje nowe podejście do gospodarki kraju.
Javier Milei sprzeciwia się pensji minimalnej i popiera politykę zaciskania pasa jeszcze bardziej rygorystyczną niż to, co wymaga Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Chce zdolaryzować całą gospodarkę i "wysadzić" bank centralny. Postuluje też usunięcie ministra edukacji, zdrowia oraz prac publicznych, które zastąpiłby prywatnymi inwestycjami. Przypomina więc częściowo w swoich poglądach Sławomira Mentzena.
Milei sam siebie opisuje jako anarchokapitalistę oraz mówi, że jest "przede wszystkim za wolnością", choć France24 nie podaje, co polityk miał na myśli przez ten termin (wolność może być od czegoś i do czegoś, np. wolność od mowy nienawiści i hejtu lub wolność do małżeństw niezależnie od płci). Kandydat na prezydenta jest w wielu sprawach konserwatystą: chce zakazać aborcji i usunąć ze szkół edukację seksualną. Sam jest bezdzietny, nie ożenił się i mieszka z pięcioma psami rasy mastiff. Cztery z nich nazwał po słynnych ekonomistach: Milton (jak Milton Friedman), Murray (jak Murray Rothbard), Robert oraz Lucas (jak Robert Lucas).