Janusz Filipiak: Trzeba uświadomić ludziom, że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć

- Trzeba uświadomić ludziom, że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć - mówi Janusz Filipiak, milioner i prezes Comarchu. - Jak ja idę do sklepu w swojej okolicy pod Krakowem, to ludzie wynoszą takie siaty tego mięsa, że ja nie wiem, co oni z nim robią - dodał. Według niego większą odpowiedzialność za katastrofę klimatyczną ponoszą ludzie średniozamożni aniżeli milionerzy.

W ostatnich dniach wiele map pogodowych krzyczy do nas kolorem czerwonym, symbolizując falę upałów. Cała nasza planeta jest coraz częściej rozgrzana do czerwoności. Kryzys klimatyczny jest widoczny gołym okiem, dlatego dziennikarka Agata Kołodziej w swoim podcaście Forum IBRiS rozmawiała na ten temat z jednym z najbogatszych Polaków - Januszem Filipiakiem.  

Zobacz wideo Jędroszkowiak: Musimy przestać udawać, że bez Unii nie możemy odejść od węgla z Rosji

Katastrofa klimatyczna. Janusz Filipiak chce być "zeroemisyjny"

- Boję się zmian klimatu. Jest coraz gorzej, a niewiele się robi. Wygłasza się hasła polityczne, ale jest mało działań. Ile stopni musi być, żebyśmy zaczęli to traktować poważnie? - powiedział w rozmowie prezes Comarch.  

Dziennikarka zaczęła więc dopytywać milionera o działania, które on sam podjął, aby minimalizować emisję CO2. Prof. Filipiak odpowiedział, że wybudował farmę fotowoltaiczną oraz farmę ciepła, dzięki czemu nie konsumuje energii, a jeszcze oddaje ją do sieci energetycznej i pozostaje "zeroemisyjny".

Według niego główny problem wpływający na katastrofę klimatyczną leży w diecie wielu ludzi na świecie. Przyznał, że "osoby, które mniej zarabiają, konsumują ogromne ilości mięsa i wędlin, a to wytwarza ogromne ilości CO2".  

Filipiak: Ludzie nie powinni "żreć" tyle mięsa

- Trzeba uświadomić ludziom, że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć. Jak ja idę do sklepu w swojej okolicy pod Krakowem, to ludzie wynoszą takie siaty tego mięsa, że ja nie wiem, co oni z nim robią. (...) Trzeba ograniczyć jedzenie mięsa poprzez np. drastyczne podniesienie cen. Ludzie naprawdę nie muszą tyle jeść, ile jedzą w tej chwili -  podkreślił. 

Kołodziej zapytała też Filipiaka o dobra luksusowe takie jak prywatne samoloty, które są symbolem statusu dla osób niezwykle zamożnych, a mogą produkować duże ilości CO2. W tym przypadku milioner nie uważa, żeby one w znacznym stopniu przyczyniał się do katastrofy klimatycznej.  

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.

Janusz Filipiak: Kolosalna ilość emisji pochodzi od starych samolotów

- Mam mały samolot, nie odrzutowiec. To turbośmigłowiec, który konsumuje mniej paliwa niż odrzutowce. Gdyby milionerzy mieli takie samoloty, to byłby tylko ułamek zanieczyszczeń, które produkuje branża lotnicza. Trzeba się zastanowić, jak kolosalna ilość emisji pochodzi od starych boeingów, a jaka od moich samolocików - wyjaśniał prof. Filipiak. I tłumaczył, że samolot służy mu głównie do pracy i prawdopodobnie więcej CO2 wyprodukowałby, jadąc samochodem np. do Francji.  

Prezes Comarch zaskoczył również swoją wypowiedzią dotyczącą branży finansowej. Według niego w przeciwieństwie do osób, które przyczyniają się do produkcji np. krzeseł, jej pracownicy nie powinni tyle zarabiać. 

- Bulwersują mnie zarobki bankierów w sektorze finansowym. Oni nic nie wytwarzają, nie przyczyniają się do rozwoju gospodarki, a zbijają śmietankę. I doskonale o tym wiedzą. Należy ograniczyć ich zarobki - tłumaczył w podcaście.  

Więcej informacji z gospodarki i świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Krytyka w mediach społecznościowych 

Wypowiedzi milionera odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych. Przewodniczący stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak napisał, że: "Profesor Filipiak chce, żeby pospólstwo żarło mniej mięsa i przestało latać zagranice. Sam nie chce zrezygnować z rządowych kontraktów i prywatnego samolotu".

W podobnym tonie wypowiedział się Adrian Zandberg, który uważa, że "albo demokracja nałoży uzdę panom prezesom, albo żadnej transformacji, a co za tym idzie - żadnej przyszłości planety nie będzie". 

Więcej o: