Oławskie koło Polskiego Związku Wędkarskiego o problemie informowało 30 lipca. Wędkarze przekazali, że pierwsze pojedyncze przypadki śniętych ryb odnotowano we wtorek 26 lipca wieczorem.
Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pierwsze zgłoszenie otrzymali dwa dni później, w czwartek 28 lipca. Do 3 sierpnia pobrano próbki oraz wykonano pomiary terenowe w następujących punktach:
Przede wszystkim na powierzchni unoszą się tysiące śniętych ryb. Tylko do 3 sierpnia wędkarze z PZW wyłowili 8 ton ryb. Wśród nich leszcze, płocie, brzany, ukleje, sandacze, szczupaki i sumy.
Ponadto w Odrze znaleziono też martwego bobra. "Ryby to początek katastrofy na Odrze. Tu martwy bóbr, zaraz padną czaple, bieliki, kanie, wydry..." - napisał na Facebooku Michał Zygmunt, aktywista i muzyk z Wrocławia. Zdaniem aktywisty ostatnie wydarzenia są dopiero "początkiem ogromnej katastrofy". - Ptaki, bieliki, kanie będą jadły te ryby i będziemy widzieć śmierć tych zwierząt. Śmierć Odry - podsumował w TVN24 Zygmunt.
Problem dotyczy Dolnego Śląska i woj. lubuskiego. Śnięte ryby widziano m.in. w Głogowie, Nowej Soli, Krośnie Odrzańskim, Zielonej Górze, a nawet we Wrocławiu.
W środę Szef Wód Polskich przekazał, że w Odrze w okolicach Krosna Odrzańskiego znaleziono tylko kilka padłych ryb, więc można przypuszczać, że zanieczyszczenie dalszych odcinków rzeki nie będzie groźne.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
"Gazeta Wyborcza" tego samego dnia poinformowała jednak, że skażenie dotarło już wrót Pomorza Zachodniego. Martwe ryby pojawiły się na brzegu rzeki w Kostrzynie nad Odrą, już za Krosnem Odorzańskim.
Według ustaleń TVN24 śnięte ryby zauważano kolejno:
Śnięcie ryb w Odrze niektórzy wiązali ze zjawiskami w Kanale Gliwickim. - Zatrucie wody prawdopodobnie miało swój początek w Kanale Gliwickim - mówił "Wyborczej" Wiesław Steinke, zastępca naczelnika Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie. Badania wody, nie wykazały jednak jednoznacznie, jakiego rodzaju zanieczyszczenie mogło być przyczyną śnięcia ryb.
- Na żadnym z zarządzanych przez nas odcinków nie stwierdzono śniętych ryby w terminach zbieżnych z wydarzeniami w Oławie i na innych fragmentach Odry. Wykluczamy możliwość, że substancja, która spowodowała tak katastrofalne skutki na Odrze, może pochodzić z Kanału Gliwickiego - zapewnia Linda Hofman, rzeczniczka PGW Wody Polskie w Gliwicach.
Wciąż nie wiadomo, co dokładnie spowodowało zatrucie Odry. Zastępczyni Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Magda Gosk powiedziała, że instytucja bada, dlaczego w Odrze doszło do masowego śnięcia ryb. W prace zaangażowano też wojewódzkie inspektoraty, Wody Polskie i samorządy.
W obserwacji wód Odry wykorzystywane są również bezzałogowe statki powietrzne. Wiceszefowa GIOŚ powiedziała, że w próbkach wody zbadanych w Centralnym Laboratorium Badawczym stwierdzono podwyższone pH, natlenienie i przewodność. Magdalena Gosk dodała, że obecnie w Odrze na terenie żadnego z województw nie występuje już mezytylen, o którym donoszono wcześniej, że może być źródłem zatrucia.
Służby badają, co może być przyczyną zatrucia zwierząt. Przemysław Daca wskazał na niesprzyjające okoliczności: niski poziom wód w rzekach i wysoką temperaturę. Jak mówił, w takich warunkach wystarczy niewielka ilość ścieku lub szamba, aby doszło do katastrofy ekologicznej.
Wody Polskie zapewniły, że pracownicy "podejmują szereg czynności i działań zmierzających do ograniczenia problemu i znalezienia przyczyny". "Nasze służby monitorują też sytuację i pozostają w stałym kontakcie z organizacjami, które zgodnie z kompetencjami odpowiadają za zdiagnozowanie zjawiska oraz powinny również dążyć do jego usunięcia" - poinformowano w komunikacie.
Hydrogeolog Krzysztof Smolnicki, członek Międzynarodowej Koalicji "Czas na Odrę", prezes Fundacji EkoRozwoju w rozmowie z Gazeta.pl zaznacza, że nie jest to pierwszy taki przypadek, a do podobnej sytuacji doszło np. w marcu. - To może być niekontrolowany zrzut odpadów z jakichś procesów produkcyjnych. Było już kilka takich przypadków i nie stwierdzono, kto takiego zrzutu dokonał, nie znaleziono odpowiedzialnego - słyszymy.
Wody Polskie (dokładniej - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu) zaapelowały do wszystkich mieszkańców miejscowości położonych nad Odrą oraz turystów przebywających nad rzeką o niewchodzenie do wody i niekąpanie się w niej. "Apel dotyczy zarówno ludzi, jak i psów pod opieką ich właścicieli" - napisano. Do czasu wyjaśnienia przyczyn zjawiska nie zaleca się również łowienia ryb w Odrze i przygotowywania z nich posiłków.
Odra to rzeka graniczna. Dlatego przed kontaktem z wodą ostrzegają również Niemcy. Władze Niemiec w środę wydały oficjalne ostrzeżenie przed kontaktem z wodą z Odry. "Jeśli rzeczywiście doszło do wycieku wysoce toksycznej substancji, to jest to potencjalnie niebezpieczna sytuacja dla ludzi, zwierząt i ekosystemu" - pisze w komunikacie urząd jednego z niemieckich miast. Zalecenie by unikać wody z Odry wydał Frankfurt nad Odrą oraz powiat Märkisch-Oderland.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu skierował zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w środowisku w związku z pogorszeniem jakości wody i spowodowaniem zniszczenia w świecie zwierząt w znacznych rozmiarach. Chodzi o zjawisko masowego śnięcia ryb w Odrze. W czwartek prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Za zatrucie rzeki grozi do 5 lat więzienia.
- Tak znacznego zatrucia chemicznego na Odrze nie było już od wielu lat - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Krzysztof Smolnicki. Aktywiści wskazują z kolei: to początek ogromnej katastrofy, a ekosystem będzie potrzebował na odbudowę wielu lat. - Bieliki, kanie będą jadły te ryby i będziemy widzieć śmierć tych zwierząt. Śmierć Odry - mówił aktywista Michał Zygmunt Muzyk w rozmowie z TVN24.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.