Jeszcze kilkanaście dni temu Donald Trump i jego współpracownicy uważali - i publicznie to przekazywali - że amerykańska gospodarka jest wystarczająco odporna, by poradzić sobie ze ekonomicznymi skutkami pandemii.
Nastawienie się jednak zmieniło. Sekretarz skarbu Steve Mnuchin na wtorkowym spotkaniu z senatorami z Partii Republikańskiej miał powiedzieć, że sytuacja może być gorsza niż podczas kryzysu finansowego z 2008 roku. W ten sposób wzywał do poparcia pakietu dla gospodarki - podaje portal Bloomberg, powołując się na swoje źródła. Według niego bez pomocy bezrobocie w Stanach Zjednoczonych może sięgnąć 20 procent.
Wartość tego pakietu ma sięgnąć biliona dolarów - wcześniej administracja prezydenta Trumpa mówiła o mniejszej kwocie, 850 miliardów. Teraz chce rzucić znacznie więcej na front walki z oczekiwanym spowolnieniem, a być może i recesją. Jak opisuje Bloomberg, podczas rozmowy z Mnuchinem w poniedziałek wieczorem Donald Trump miał rzucić, że dlaczego by z tych 850 mld nie zrobić biliona?
Według doniesień mediów w USA tej kwocie znajduje się ma około pół biliona dolarów w ramach bezpośredniego wsparcia lub cięcia podatków, od 200 do 300 miliardów dla małych firm, 50 do 100 miliardów dla linii lotniczych oraz być może 250 miliardów na bezpośrednie wypłaty dla obywateli - według propozycji Amerykanie (dorośli) mogą dostać po 1000 dolarów gotówki. Szczegóły tego ostatniego elementu pakietu nie są jeszcze znane, nie wiadomo na przykład, czy zostanie nałożone jakieś ograniczenie dochodowe.
Pakiet ma zostać przyjęty przez Senat w tym tygodniu.
Stany Zjednoczone dołączają tym samym do wielu innych państw ratujących swoje gospodarki solidnymi programami wsparcia. Rząd Hiszpanii ogłosił we wtorek, że chce przeznaczyć na pomoc firmom (kredyty i pożyczki) i obywatelom 200 miliardów euro - aż 20 procent PKB. To największy taki pakiet od 40 lat, czyli od kiedy Hiszpania stała się państwem demokratycznym.
Także we wtorek Wielka Brytania (dokładnie sekretarz skarbu Rishi Sunak) ogłosiła pomoc o wartości 350 miliardów funtów na gwarantowane przez państwo pożyczki dla małych i średnich firm, granty i obniżki podatków. "Musimy działać jak każdy rząd w czasie wojny i robić wszystko, aby wspierać naszą gospodarkę" - powiedział premier Boris Johnson na konferencji prasowej.
Wcześniej w podobnych słowach wypowiadał się prezydent Francji. "Jesteśmy w stanie wojny i wszystkie siły rządowe i parlamentarne muszą skoncentrować się na zwalczaniu epidemii" - powiedział Emmanuel Macron zawieszając wszystkie reformy, w tym emerytalną (tę, która budziła tak wielkie emocje Francuzów wychodzących na ulice). Francja będzie gwarantować pożyczki do 300 miliardów euro dla firm.
W piątek swój pakiet ogłosiły Niemcy. To 550 miliardów euro na kredyty dla przedsiębiorstw. Przedstawiciele rządu Angeli Merkel mówią, że kredyty będą "nielimitowane", a działania to dopiero pierwszy etap pomocy. Wsparcie już teraz ma większą wartość niż to ogłoszone w kryzysie z 2008 roku.
Pakiety dla gospodarek przygotowały też m.in. Włochy i Japonia, a Bruksela zaproponowała poluźnienie zasad pomocy państwowej, tak by kraje UE mogły pomagać swoim firmom. W środę swój plan na pomoc firmom szczególnie tym mniejszym, w które koronawirus uderzy najmocniej, mają ogłosić polski władze. Jak na razie rzecznik rządu Piotr Muller o tej "gospodarczej bazooce" powiedział tylko w rozmowie z Polsat News, że "to będzie wiele miliardów, istotne wsparcie".
Poza działaniami rządów, do gry weszły też banki centralne. Obniżają stopy procentowe (Fed już dwa razy w ostatnich dniach) lub wdrażają inne kroki, których zadaniem jest zwiększenie płynności na rynku. Robi to też polski NBP. Rada Polityki Pieniężnej we wtorek ścięła stopy do najniższego poziomu w historii - 1,0 proc., zapowiedziała też, że będzie skupować obligacje z rynku, dorzucając mu w ten sposób gotówki.