Viktor Orban przekonywał, że jego rząd chce chronić nie tylko rodziny i pracujących obywateli poprzez np. limity cenowe na ogrzewanie i prąd. - Nie można zapominać o emerytach, dlatego rząd będzie robił to, co robi nieprzerwanie od 2010 roku i zachowa wartość emerytur - zapewniał węgierski premier.
Orban, podpisując we wtorek dekret rządowy, podwyższy emerytury o 15 proc. od nowego roku. Według szacunków węgierskiego resortu finansów zaplanowana podwyżka ma kosztować budżet państwa w przeliczeniu około 5,5 mld zł. Dodatkowo w lutym węgierscy emeryci otrzymają po raz trzeci "trzynastkę" - jedną czwartą swojej miesięcznej emerytury z 2021 roku.
Więcej informacji ze świat przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
15-procentowa podwyżka jest kwotą, jaką emeryci otrzymają "na rękę". Na Węgrzech świadczenia emerytalne są bowiem zwolnione od podatku dochodowego. Jednak to nie zadowoli w pełni tamtejszych seniorów, gdyż podwyżka i tak będzie niższa od inflacji, która w listopadzie wyniosła 22,5 proc. - wynika z najnowszych danych tamtejszego urzędu statystycznego.
Ceny żywności na Węgrzech wzrosły prawie o 50 proc. rok do roku, a sierpniowe uwolnienie cen energii podbiło dynamikę cen nośników energii powyżej 60 proc. rok do roku. Inflacja bazowa, czyli bez cen energii i żywności, wyniosła 24 proc. rok do roku.
Prezes Narodowego Banku Węgier Gyorgy Matolcsy na początku grudnia ostro skrytykował premiera Viktora Orbana za nieskuteczną walkę z inflacją. Wprost wskazywał, że inflacja nie jest wynikiem sankcji i wojny, a problemy gospodarcze to w dużej mierze efekt błędów premiera. Szef węgierskiego banku centralnego wskazał m.in. na ograniczenie cen paliw, co jego zdaniem przyczyniło się do wzrostu inflacji o 3-4 proc.
W zeszłym tygodniu węgierski rząd najpierw zniósł limit cenowy na paliwo, który obowiązywał przez ponad rok, a następnie podwyższył podatek akcyzowy. Więcej na ten temat w poniższym artykule: