Od wtorku czytelnicy Gazeta.pl mogą głosować na ekonomiczne słowo roku 2022. Spośród licznych kandydatów pod głosowanie zostało ostatecznie poddanych osiem propozycji: "WIBOR", "jastrząb","Japonia", "płaskowyż", "traktat sopocki", "dezinflacja" i "szyja". Każde ze słów ma swoją historię, którą opisaliśmy tutaj.
Użytkownicy Twittera podjęli wyzwanie. W pierwszym półfinale "jastrząb" zdobył 57,8 proc. głosów. W kolejnym głosowaniu szczególną uwagę zwróciło słowo "płaskowyż" - poparte przez 58,5 proc. głosujących. Teraz czas na ostateczne starcie.
Na nowe słowo można już głosować. Nie wiemy, które wygra, ale wiadomo już, kto jest zwycięzcą naszego plebiscytu. Wygranym może czuć się Adam Glapiński. Szef NBP o płaskowyżu mówił kilka miesięcy temu. Zapewniał, że inflacja hamuje, a więc zaraz wstąpimy na inflacyjną równinę. Zahamowanie nastąpiło dopiero w listopadzie, na co szef banku centralnego ma barwne – a jakże by inaczej – wytłumaczenie. - Płaskowyż to są górki i dołki. Jak to jest na płaskowyżu, ale nie góry. Trochę może wzrosnąć, trochę wrócić. Czy to, co się dzieje w tej chwili - jest w logice płaskowyżu? – pytał sam siebie na grudniowej konferencji.
Wcześniej mówił, że czuje się jastrzębiem. Ornitologiczno-ekonomicznego "comming outu" dokonał podczas konferencji Narodowego Banku Polskiego. Było to po marcowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. "Stoję przed państwem jako jastrząb na czele jastrzębi, które tworzą dziś RPP. Cała RPP jest zdeterminowana, aby zbić inflację" - powiedział prezes NBP. Inflacja jastrzębia się jednak nie wystraszyła i spokojnie hasała sobie dalej. Zaczęła spadać dopiero w listopadzie. Gdyby była myszą, być może uznałaby Adama Glapińskiego bardziej za tłustego kota, któremu tak naprawdę uganiać za inflacją się nie chce. A koty uspokajają – o czym prezes banku centralnego opowiadał zdumionym dziennikarzom podczas grudniowej konferencji prasowej.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl