Główny Urząd Statystyczny podał w piątek 14 kwietnia, że inflacja w Polsce w marcu br. wyniosła 16,1 proc. To symbolicznie mniej niż w tzw. szybkim szacunku sprzed dwóch tygodni (wówczas 16,2 proc.).
Z danych GUS wynika, że w ciągu roku żywność podrożała przeciętnie o 24,6 proc., w tym np. cukier o ponad 80 proc., a mleko i jajka o ponad 37 proc. Energia cieplna była droższa niż rok temu o blisko 41 proc., a opał o ponad 32 proc. Usługi przeciętnie rzecz biorąc podrożały o 13,1 proc. - w tym np. ceny u lekarzy i stomatologów o ok. 15 proc., a w turystyce o ponad 21 proc.
W kolejnych miesiącach inflacja ma sukcesywnie spadać, do - o ile nie wydarzy się nic niespodziewanego - jednocyfrowych poziomów jesienią/zimą. Spadek inflacji oznacza, że ceny wciąż będą rosnąć, ale nieco wolniej.
Ceny surowców żywnościowych na świecie najniższe od prawie dwóch lat
Inflacja w Polsce i wielu innych krajach wciąż jest bardzo wysoka, choć ma spadać - i po części może to wynikać z tego, co dzieje się na globalnym rynku żywności. Z najnowszych danych FAO (Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) wynika, że surowce żywnościowe potaniały już o 20,5 proc. względem szczytu z marca 2022 r. - najmocniej oleje roślinne (o ok. 47 proc.) i zboża (blisko 19 proc.).
Wprawdzie totalnie nie widać tego na razie w cenach w sklepach (przez rok żywność w Polsce podrożała o blisko jedną czwartą), ale ekonomiści PKO BP czy Pekao są przekonani, że w dalszej części roku inflacja cen żywności wyraźnie spadnie.
Indeks cen żywności FAO jest najniższy od połowy 2021 r., choć wciąż o niemal 27 proc. wyższy niż średnio w latach 2014-2016.
W zeszłym tygodniu z pełnienia obowiązków prezesa PKO Banku Polskiego zrezygnował Paweł Gruza, W czwartek 13 kwietnia - zgodnie z wcześniejszymi, nieoficjalnymi informacjami Gazeta.pl - Rada Nadzorcza największego polskiego banku powierzyła kierowanie pracami zarządu Dariuszowi Szwedowi, dotychczas wiceprezesowi Banku Gospodarstwa Krajowego.
Formalnie Szwed zostanie prezesem PKO BP, gdy otrzyma zgodę Komisji Nadzoru Finansowego, ale oczywiście już teraz może szefować bankowi. Gruza bez "przyklepania" ze strony KNF działał przez osiem miesięcy.
Równocześnie 13 kwietnia PKO BP poinformował, że rezygnację z funkcji członka zarządu banku złożył Mieczysław Król (rezygnacja miała być na nim wymuszona). Z zarządu odwołany decyzją Rady Nadzorczej został też Maks Kraczkowski.
Gruza, Król i Kraczkowski mieli podpaść prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu za nierealizowanie poleceń z Nowogrodzkiej. Sam Gruza przekonywał, że zrezygnował z powodu "ataków medialnych i personalnych" i blokady działań przez "grupy interesów". Prawdą jest też to, że brak zgody KNF na objęcie przez daną osobę oficjalnie fotela prezesa banku (KNF weryfikuje m.in., czy wykazuje się on odpowiednim doświadczeniem w branży) przez ponad pół roku to już trochę obciach. Pojawiały się plotki, że KNF ociąga się, bo bierze udział w walkach między frakcjami politycznymi (w KNF mają być ludzie Morawieckiego, Gruza to człowiek Sasina), Komisja oczywiście temu zaprzeczała.
Ależ tani dolar!
Dolar amerykański kosztował w piątkowe południe 4,20 zł, co jest ceną aż o 12 groszy niższą niż jeszcze w poniedziałek 10 kwietnia i najniższą od ponad roku. W międzyczasie, w październiku 2022 r., przebijał już nawet poziom 5 zł. W stosunku do innych ważnych walut (m.in. euro czy franka szwajcarskiego) złoty w ostatnim tygodniu był zdecydowanie stabilniejszy.
Umocnienie złotego to pochodna umocnienia na parze eurodolar (za euro płaciło się w piątkowe południe ok. 1,105 dolara, potem 1,085 cztery dni wcześniej).
Przyczyn wyraźnego osłabienia dolara ekonomiści upatrują przede wszystkim w spadku inflacji w USA. W marcu ceny były tam o 5 proc. wyższe niż przed rokiem. To najniższy wynik od wiosny 2021 r. i zdecydowanie niższy niż w lutym (6 proc.). Mimo, że inflacja bazowa jeszcze wzrosła (z 5,5 proc. do 5,6 proc.), to dane wsparły oczekiwania inwestorów na rychłe zakończenie cyklu podwyżek stóp przez Fed, a może i pierwsze obniżki pod koniec roku.
W rozmowie z Gazeta.pl Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion, prognozuje nawet, że oczekiwane zakończenie cyklu podwyżek stóp przez Fed przy jednoczesnym podnoszeniu ich przez Europejski Bank Centralny będzie nadal sprzyjało euro (a w konsekwencji i złotemu) i w tym roku złoty mógłby się umocnić nawet do poziomu poniżej 4 zł za dolara.
Termin "bilans płatniczy" raczej nie rozpala umysłów szeregu Polaków, ale tym razem warto się nad tym pochylić. Jak bowiem wynika z danych opublikowanych 13 kwietnia przez NBP, na rachunku bieżącym w lutym zanotowano nadwyżkę blisko 2,6 mld euro, czyli ok. 12,3 mld zł. Bilans płatniczy to zestawienie transakcji między gospodarką Polski a zagranicą. Nadwyżka w kwocie ponad 12 mld zł oznacza, że w ramach wszystkich transakcji o tyle więcej pieniędzy napłynęło do naszej gospodarki niż z niej wypłynęło.
Na ten wynik w największym stopniu wpływ miała nadwyżka w handlu towarami, która wyniosła ponad 2,2 mld euro (czyli ok. 10,2 mld zł) - czyli eksportujemy znacznie więcej towarów niż importujemy. Był to najwyższy wynik w historii danych, a także najwyższy w historii wzrost rok do roku (o 3,8 mld euro - rok temu mieliśmy deficyt handlowy). Ignacy Morawski, główny ekonomista "Pulsu Biznesu", pisze wręcz o "monstrualnej" nadwyżce handlowej Polski.
Rośnie eksport z Polski (o ok. 10 proc. rok do roku), zaś pierwszy raz od dwóch lat spadł import (o ok. 5 proc.). Urszula Kryńska, ekonomistka PKO BP, wyjaśnia, że import spada m.in. z powodu spadku konsumpcji w Polsce (realny spadek dochodów robi swoje) i normalizacji cyklu zapasów (firmy nie sprowadzają już towarów jak szalone zakładając dalsze wzrosty cen - coraz ciężej jest im to sprzedać!).
Polski eksport wygrywa natomiast na odblokowaniu się globalnych łańcuchów dostaw oraz przez efekty wcześniejszego lokowania w Polsce zagranicznych inwestycji bezpośrednich. - To swoje odzwierciedlenie w silnym wzroście eksportu części samochodowych, samochodów oraz baterii litowo-jonowych - wyjaśnia Kryńska.
Rekordowe wyniki bilansu handlowego, które ciągną cały bilans płatniczy, również mogą stać za ostatnim umocnieniem się złotego. - Polska odzyskuje zaufanie inwestorów. (...) W krótkim okresie Polska znacząco redukuje zapotrzebowanie na zagraniczne finansowanie - pisze Ignacy Morawski. Dodaje jednak, że rekordową nadwyżką handlową nie ma się co nadmiernie ekscytować, bo sygnalizuje ona zarówno pozytywne, jak i negatywne tendencje.
Nadwyżka oznacza, że dużo sprzedajemy za granicę w relacji do tego, co kupujemy. To sygnalizuje, że mamy atrakcyjne ceny dla zagranicznych kupców i nieatrakcyjne dla krajowych - dobrze dla firm, gorzej dla konsumentów
- podaje przykład Morawski. Zauważa też to, o czym było już wyżej - że spadek importu to objaw tąpnięcia popytu krajowego. - Spada on mocniej niż w innych krajach, dlatego Polska zaczyna kupować mniej niż sprzedaje innym. Gospodarka jest prawdopodobnie w recesji - wskazuje główny ekonomista "Pulsu Biznesu".
Tak dobrej sprzedaży mieszkań jak w marcu br. nie było od stycznia 2022 r. - wynika z raportu Otodom Analytics, w którym branych pod uwagę jest siedem największych rynków nieruchomości w Polsce (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań, Łódź, Katowice).
Według portalu, na wspomnianych rynkach sprzedano 4,8 tys. mieszkań. Mowa o mieszkaniach od deweloperów, czyli o rynku pierwotnym. Marcowy wynik jest o 10 proc. lepszy niż ten z lutego i o 30 proc. lepszy od sprzedaży z marca ubiegłego roku. "A to jedynie mieszkania, których sprzedaż już zamknięto. Tylko w ubiegłym miesiącu klienci zarezerwowali jeszcze 3,2 tys. mieszkań. Wszystkich rezerwacji czekających u deweloperów na koniec marca było 7,6 tys." - zauważa Maria Mazurek z Gazeta.pl.
Nieprzypadkowo wzrosty sprzedaży zaczęły się wtedy, kiedy RPP kolejny raz nie podniosła stóp procentowych, a rząd zapowiedział ułatwienia dla kupujących. Nastroje poszybowały
- mówi Katarzyna Kuniewicz kierująca badaniami rynku Otodom Analytics. A Ewa Tęczak, ekspertka rynku mieszkaniowego Otodom, dodaje, że zdecydowanie większa liczba nabywców realizuje swoje zakupy tu i teraz niż czeka m.in. na rządowy program dopłat do rat "Bezpieczny Kredyt 2%" (ma wejść w życie od lipca br.).
A co do tego programu, na posiedzeniu 12-14 kwietnia stosownym projektem ustawy zajmował się Sejm i sejmowe komisje. Do czasu publikacji tego tekstu dokument nie został oficjalnie przyjęty.
Z opublikowanego w czwartek 13 kwietnia przez NBP raportu - na podstawie badania z listopada ub.r. - wynika, że uchodźcy z Ukrainy przyzwoicie integrują się na naszym rynku pracy. Jak wskazują ekonomiści z PKO BP, odsetek pracujących wśród uchodźców wyniósł 65 proc. wobec 28 proc. w maju 2022 r.
Wciąż jednak widać zdecydowaną różnicę między osobami, które przyjechały do Polski po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., a tymi, które trafiły nad Wisłę wcześniej. Wskaźnik zatrudnienia wśród migrantów sprzed wojny wynosi bowiem aż 94 proc. Jak wyjaśnia NBP, wynika to nie tylko z wojny w Ukrainie, ale także pandemii COVID-19 oraz wprowadzenia w Polsce w latach 2020-2021 zmian regulacyjnych dotyczących pracy i pobytu w Polsce.
Migranci przedwojenni znacznie częściej niż uchodźcy deklarowali, że chcą zostać w Polsce na stałe (55 proc. wobec 19 proc. wśród uchodźców). Uchodźcy częściej niż migranci przedwojenni wykonywali prace słabo płatne i w krótszym wymiarze czasowym, co przekładało się na niższe wynagrodzenia netto
- zauważają też ekonomiści z PKO BP.
W ciągu dziewięciu miesięcy od wybuchu wojny znacząco poprawiła się integracja uchodźców z Ukrainy na polskim rynku pracy oraz ich samodzielność ekonomiczna. Niemniej jednak wciąż ok. 20 proc. uchodźców mieszkało w lokalach udostępnionych bezpłatnie przez osoby prywatne lub w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania
- dodaje NBP.
Inne ważne spostrzeżenia z raportu banku centralnego? Między innymi to, że znajomość języka polskiego jest silnie skorelowana z możliwością znalezienia zatrudnienia - jest to szczególnie widoczne wśród uchodźców.
W tym kontekście warto odnotować, że mamy nowy rekord liczby cudzoziemców zarejestrowanych w ZUS. W marcu było ich już ponad 1 mln 73 tys. - o ponad 141 tys. więcej niż rok temu.
Rekord oczywiście nie dziwi - z tym trendem mamy do czynienia od lat i będzie on trwać jeszcze dekady. Warto natomiast zauważyć, że choć oczywiście cały czas wśród cudzoziemców w Polsce dominują Ukraińcy (ok. 742 tys. osób, czyli ponad 69 proc. cudzoziemców zarejestrowanych w ZUS), to rośnie także migracja z innych kierunków - przede wszystkim z Białorusi, ale też m.in. Indii, Turcji, Indonezji, Nepalu, Uzbekistanu czy Filipin.
Komisja Europejska odrzuciła wniosek Polski o zaprzestanie naliczania kar za niewykonanie decyzji TSUE ws. likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Polski rząd złożył taki wniosek o w listopadzie 2022 r., ale teraz KE podtrzymała swoją decyzję i nadal czeka, aż polski rząd dostosuje się do wyroku europejskiego sądu.
KE nalicza Polsce po milion euro kary dziennie od listopada 2021 r. Do tej pory, w przeliczeniu na złote, zebrało się tego już ok. 2,4 mld zł. Komisja potrąca kary z funduszy unijnych. Do tej pory (za okres do końca października 2022 r.) straciliśmy już ok. 360 mln euro, wkrótce przepadnie nam kolejnych ponad 150 mln euro.
A jeśli już jesteśmy przy kwestiach funduszy unijnych dla Polski, to Trybunał Konstytucyjny wyznaczył datę rozprawy ws. nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym - na 30 maja br. Gdyby ustawa została uznana za zgodną z konstytucją, to wzrosłyby szanse na odblokowanie przez Komisję Europejską funduszy dla Polski w ramach KPO.
***
Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: