A może po prostu kupić Twittera? "To byłoby chore". A jednak. Tak zaczęła się batalia Muska

Bartłomiej Pawlak
Elon Musk początkowo zapewne nie myślał nawet o przejęciu Twittera, ale aktywnie wypowiadał się na temat wolności słowa na platformie. "To by było chore" - stwierdził nawet w marcu. A jednak serwis społecznościowy stał się już własnością miliardera. Prześledziliśmy wielomiesięczną batalię o przejęcie (lub nie) popularnej społecznościówki.
Zobacz wideo Elon Musk tweetuje, a z rynku odpływają miliardy. Szef Tesli znów igra z ogniem [TOPtech]

Elon Musk, najbogatszy człowiek świata z majątkiem sięgającym szacunkowo ok. 221,5 mld dolarów (lista miliarderów Forbesa) na wiele może sobie pozwolić. Na przykład na zakup Twittera za bagatela 44 mld dolarów. Zanim jednak Twittera przejął, Musk stoczył długą batalię z władzami platformy, dwukrotnie zmieniając plany odnośnie transakcji.

Elon Musk królem Twittera? Od lat budował swoje królestwo

Miliarder od lat jest bardzo aktywnym użytkownikiem platformy i pozostaje w czołówce najpopularniejszych użytkowników Twittera. Korzysta z niej do informowania o swoich zamiarach lub planowanych działaniach swoich firm - głównie Tesli i SpaceX. Jego tweety bywały na tyle kontrowersyjne, że w 2018 roku został ukarany przez amerykańską komisję ds. papierów wartościowych i giełd za wprowadzające w błąd wpisy dotyczące chęci zdjęcia Tesli z giełdy.

To dlatego, że jego tweety - obserwowane przez miliony ludzi - regularnie wpływają nawet na kursy akcji jego spółek. W kwietniu br. miliardera obserwowało prawie 82 mln osób (miejsce 8. na liście "gwiazd" Twittera). W ostatnich miesiącach miliarder zaliczył gigantyczny awans, wyprzedzając największe sławy muzyki i piłki nożnej (Lady Gagę, Taylor Swift, Cristiana Ronaldo, Rihannę i Katy Perry). Dziś ze 110,6 mln fanów jest już trzeci. Wyprzedza go jedynie Justin Biber (113,8 mln) i Barack Obama (133,5 mln).

Faza pierwsza - Elon Musk o wolności słowa na Twitterze

Musk już kilka lat temu zastanawiał się, czy Twitter jest dla niego dobrym miejscem. Narzekał m.in. na ograniczenie możliwości rozwijania swoich myśli (limit 140, a potem 280 znaków). W 2018 roku ogłosił, że na razie żegna się z Twitterem. Tak się jednak nie stało. 

Na temat zbyt małej swobody wypowiedzi na Twitterze Elon Musk zaczął wypowiadać się jednak stosunkowo niedawno. W marcu br. zasugerował m.in., że platforma nie przestrzega zasad wolności słowa jako podstawowej zasady demokracji. Zorganizował też ankietę, w której pytał, czy Twitter przestrzega wolności słowa (ponad 70 proc. odpowiedziało "nie").

Stwierdził również, że "poważnie zastanawia się" nad założeniem własnej społecznościówki. Takiej, która miałaby algorytm open source i wolność słowa jako najwyższy priorytet. Dzień później powtórzył, że "Twitter służy de facto jako publiczne forum, dlatego nieprzestrzeganie zasad wolności słowa zasadniczo podważa demokrację". Zapytał też, czy potrzebna jest nowa platforma społecznościowa.

Wtedy jeszcze najpewniej nie zamierzał przejmować Twittera. Gdy jeden z twitterowiczów zaproponował w tym samym wątku, aby miliarder kupił platformę i zmienił jej logo na "Doge" (lubianego przez Muska psa znanego z internetowych memów). Elon odparł, że "to byłoby chore". 

Faza druga - Elon Musk kupuje Twittera

A jednak. Niespełna trzy tygodnie później (14 kwietnia) Elon Musk poinformował, że chce kupić całego Twittera i złożył już platformie stosowną ofertę. O podpisaniu umowy na wartą bagatela 44 mld dolarów transakcję poinformowano kilkanaście dni później - 25 kwietnia.

Internet zalała fala domysłów na temat tego, jak Twitter będzie wyglądać po zmianie właściciela. Podsycał je zresztą sam Musk, który niezwykle chętnie udzielał się (i to nie tylko na Twitterze) na temat zmian, które chciałby wprowadzić. To przede wszystkim liberalizacja (i tak już dość liberalnych) zasad regulaminu, znaczne ograniczenie (o ile nie usunięcie) moderacji tweetów oraz odblokowanie kont osób zbanowanych za rażące naruszanie regulaminu (np. Donalda Trumpa).

Musk mówił, że chciałby udostępnić możliwość edycji opublikowanych już tweetów, sugerował też, że nie podoba mu się obecność reklam w serwisie. Dodał, że Twitter musi być "w 100 proc. neutralny politycznie" i powtarzał, że algorytm pokazywania treści na stronie głównej Twittera powinien zostać upubliczniony.

Faza trzecia - Elon Musk jednak nie kupi Twittera

Finalizacja transakcji ciągnęła się tygodniami. W maju Musk ogłosił, że jednak na razie wstrzymuje się zakupem serwisu, bo - jak stwierdził - nie wierzy w oficjalne dane mówiące o maksymalnie 5 proc. botów i fałszywych kont na platformie. Zawnioskował też o dodatkowe dane potwierdzające szacunki serwisu.

W lipcu Musk w ogóle zrezygnował z zakupu. Co więcej, oskarżył spółkę o kłamstwa ws. fałszywych kont. Władze Twittera poinformowały z kolei, że - po wydaniu milionów na przygotowanie transakcji - zamierzają domagać się od Muska w sądzie finalizacji zakupu lub wypłaty odszkodowania. Ten początkowo wyśmiał pomysł, ale sprawa faktycznie trafiła do sądu.

Faza czwarta - Elon Musk zmienia zdanie i kupuje Twittera

Kolejny zwrot miał miejsce w pierwszych dniach października, gdy Bloomberg poinformował, że Musk jednak zamierza zrealizować transakcję. 4 października adwokaci miliardera mieli wystosować do władz platformy list, w którym deklarują, że Musk kupi ją po pierwotnej cenie. Dwa dni później miały rozpocząć się pierwsze przesłuchania Muska w sądzie, a 17 października sam proces.

Musk najpewniej ugiął się pod naciskiem zbliżającej się batalii sądowej. Zdaniem Bloomberga, prawnicy szefa Tesli i SpaceX przewidywali, że sąd i tak nakaże Muskowi dokończenie transakcji lub wypłatę odszkodowania.

Faza piąta - Twitter w rękach Muska za 44 mld dolarów

Nocą ze środy na czwartek Elon Musk wrzucił na Twittera film pokazujący, jak wnosi do siedziby Twittera umywalkę. Chwilę później zmienił opis swojego profilu na "Szef Twita". Napisał też: "Ptak został wyswobodzony". Ptak to odniesienie do Twittera, w którego logotypie jest niebieski ptak Larry, nazwany tak na cześć koszykarza Larry'ego Birda (brid to w j. ang. ptak, a tweet to ćwierkać). Wyswobodzenie go nawiązuje z kolei do planów "uwolnienia" Twittera z zarządu obecnej administracji serwisu, która - zdaniem Muska - miała ograniczać wolność słowa.

Miliarder pierwszego dnia pracy pozbył się też kluczowych pracowników Twittera - dyrektora generalnego Paraga Agrawala, dyrektora finansowego Neda Segala i dyrektor ds. prawnych Vijaye Gadde. Te osoby miały w mniemaniu Muska okłamać go w sprawie liczby fałszywych kont na platformie.

Co dalej zmieni się na platformie już za rządów Muska? Tego na razie nie wiadomo. Można tylko przypuszczać, że nowy szef Twittera na sam początek postara się o liberalizację regulaminu platformy, odblokuje zbanowane konta, doda jakieś nowe funkcje (może edycja tweetów, która byłaby Muskowi na rękę) i wprowadzi zmiany w algorytmie.

Więcej o przejęciu Twittera przez Elona Muska piszemy na Gazeta.pl

Więcej o: