1 lutego Eurostat pokazał comiesięczne dane o inflacji w strefie euro. Ta spadła z 9,2 proc. w grudniu do 8,5 proc. w styczniu (oczywiście rok do roku) - wciąż nadal jest drastycznie powyżej celu inflacyjnego 2 proc.
Jednocześnie Eurostat po raz pierwszy podał też w tej grupie dane dla Chorwacji, która dołączyła do strefy euro 1 stycznia br. Okazało się, że miesiąc do miesiąca, tj. w porównaniu z grudniem 2022 r., ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o... 0,2 proc. To niewiele, Polska od ponad dwóch lat w zasadzie nie schodzi z takiego poziomu inflacji miesięcznej. Te 0,2 proc. to skala rzekomego "kryzysu", "szoku cenowego" czy "chaosu inflacyjnego", który mieli - jak przekonywał w styczniu premier Mateusz Morawiecki - przeżywać Chorwaci.
W poniedziałek 30 stycznia GUS podał, że - według wstępnych szacunków - w 2022 r. urodziło się w Polsce ok. 305 tys. dzieci. To najmniej w całym okresie po drugiej wojnie światowej. Wkrótce "Dziennik Gazeta Prawna" zauważył, że odejmując dzieci obcokrajowców - przede wszystkim Ukraińców - liczba polskich noworodków spadła już do ok. 290 tys.
Gdy w 2016 r. wprowadzano program 500 plus, rząd szacował, że w 2022 r. urodzi się w Polsce ok. 371 tys. dzieci. Szybko spadająca liczba urodzeń w Polsce to oczywiście potężne wyzwanie dla gospodarki na najbliższe dekady.
W 2022 r. zmarło w Polsce ok. 448 tys. osób - podał także GUS. Po wojnie więcej osób zmarło tylko w latach 2020-2021.
Ostatnie dni to także nowe afery polityczno-finansowe. Po pierwsze, tzw. Willa Plus. Dziennikarze TVN24 Justyna Suchecka i Piotr Szostak dotarli do szczegółów dofinansowań przyznawanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Resort miał przeznaczyć 40 mln zł na remont lub zakup nieruchomości dla organizacji wspierających system oświaty i wychowania. Środki trafiły m.in. do organizacji związanych z politykami Prawa i Sprawiedliwości. Minister Czarnek komentował, że "szum [wokół sytuacji - red.] jest całkowicie niezrozumiały", a premier Morawiecki chwalił Czarnka "za to, że stara się dbać o sektor pozarządowy".
Kilka dni później dziennikarze Radia ZET donieśli, że niespełna 30-latek założył w domu firmę, której kapitał wynosił 5 tys. zł, a 10 dni później otrzymała ona prawie 55 milionów złotych dofinansowania od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. NCBiR komentowało, że spółka jedynie znalazła się na liście projektów rekomendowanych do dofinansowania (jeszcze przed szczegółową weryfikacją ekspertów), ale żadnych środków nie dostała.
Rząd niby podnosi progi dla spadków i darowizn, od których należy się podatek, ale jednocześnie próbował opodatkować zbiórki publiczne i crowdfundingowe. W przepisach przemycono zapis o tym, że daniną objęte zostałyby darowizny od wielu osób na kwotę powyżej 54 180 zł. Taką poprawkę przegłosowano nawet w Sejmie.
Gdy sprawa została nagłośniona, Ministerstwo Finansów poinformowało, że "pracuje nad rozwiązaniem, które doprecyzuje zapisy ustawy"
Żadnego nowego opodatkowania na rzecz zbiórek nie będzie. Nadgorliwość, a być może dobra wola urzędników doprowadziła do zamieszania, którego już nie ma
- zapewniał w czwartek premier Morawiecki.
1 lutego funkcjonariusze CBA zatrzymali na polecenie Prokuratury Krajowej byłego wiceministra skarbu w rządzie PO-PSL, a obecnie prezesa organizacji biznesowej Pracodawcy RP, Rafała Baniaka (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska). Wraz z Baniakiem zatrzymano trzech przedsiębiorców.
Zatrzymanie Baniaka jest o tyle "ciekawe", że w październiku 2022 r. CBA zatrzymało innego szefa dużej organizacji biznesowej w Polsce - Macieja Wituckiego. Wyszedł na wolność po dwóch dniach, gdy sąd nie zgodził się na tymczasowy areszt.
Zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował, że zarzuty wobec Baniaka dotyczą "przestępstw korupcyjnych". Pełnomocnicy Baniaka przekazują, że ten nie przyznaje się do zarzutów. Sąd zdecydował, że Baniak najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Miejmy to już za sobą, bo tutaj fajerwerków raczej nie będzie,. W mijającym tygodniu poznaliśmy wstępny szacunek GUS dla PKB Polski w 2022 r. Urósł on realnie o 4,9 proc., czyli w zasadzie zgodnie z konsensusem ekonomistów. Wynik był windowany przede wszystkim pierwszą połową roku, w ostatnim kwartale polska gospodarka urosła zapewne (danych jeszcze nie ma) o ok. 2-2,2 proc. rok do roku.
Słaby (bo poniżej neutralnego poziomu 50 pkt), ale jednak najlepszy od ośmiu miesięcy i wyższy od oczekiwań ekonomistów okazał się styczniowy wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu. Wyniósł 47,5 pkt. Czyli wciąż jest trudno - spadają zamówienia, spada produkcja, ale widać jako takie światełko w tunelu.
Przyzwoite jak na to, czego można się było spodziewać, były też dane ze strefy euro - PKB w ujęciu kwartalnym minimalnie (i to głównie dzięki temu, że raj podatkowy Irlandia wykręciła niebotyczne liczby), ale jednak wzrósł - o 0,1 proc. Rok do roku odnotowano skok o 1,9 proc.
Nie zaskoczyły także decyzje najważniejszych banków centralnych - amerykański Fed podniósł stopy o 25 punktów bazowych, a EBC o 50 pb. Oba zapowiadają dalsze podwyżki. W Polsce Rada Polityki Pieniężnej ogłosi decyzję w środę 8 lutego.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że przedsiębiorstwa piekarnicze, które wykorzystują piece ogrzewane gazem, skorzystają z obniżonej względem cen rynkowej, opłaty za gaz. Ceny mają zostać zamrożone na poziomie 200,17 zł za MWh.
- Proponowane rozwiązanie jest skierowane dla małych rodzinnych piekarni, które zapłacą prawie 2-3-krotnie mniej do ceny rynkowej - zapewniał minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
Tarcza ma wejść w życie 1 kwietnia, obowiązywać do końca roku, obejmować ok. 2,7 tys. przedsiębiorstw i kosztować ok. 300 mln zł.
Takie rekordy bijemy ostatnio regularnie, ale może właśnie dlatego warto o tym przypominać i pisać. W środę 1 lutego w godz. 6-7 turbiny zapewniły 7,6 GWh energii. To najwięcej w historii. Jak wyliczyła Fundacja Instrat, to ponad 1/3 całkowitej krajowej produkcji energii i oszczędność gazu o wartości 4,6 mln zł.
Norwegowie przekazali, że na swoim szelfie kontynentalnym znaleźli znaczne złoża surowców, w tym miedzi i cennych metali ziem rzadkich. To kolejne takie doniesienie w ostatnich dniach, niedawno o podobnym znalezisku informowała sąsiednia Szwecja.
Metale ziem rzadkich są bardzo szeroko wykorzystywane w nowych technologiach. Wciąż rośnie więc na nie zapotrzebowanie, tymczasem ich produkcja skupia się głównie w Chinach.
Dostępność kredytów mieszkaniowych wciąż szoruje po dnie. Jedną z przyczyn - choć nie kluczową - jest to, że część osób czeka na start zapowiedzianego przez rząd programu "Pierwsze Mieszkanie". Projekt ustawy został właśnie skierowany przez resort rozwoju i technologii do konsultacji. Ma wejść w życie 1 lipca br.
Program zakłada, że osoby do 45 lat, które nigdy nie miały własnego mieszkania, przez 10 lat będą mogły spłacać kredyt (do kwoty 500-600 tys. zł, wyższa dla małżeństw lub rodzin z dziećmi) z oprocentowaniem tylko 2 proc. Projekt zakłada też preferencyjne warunki oszczędzania na własne mieszkanie.
Jednocześnie rząd coraz mocniej naciska (no dobrze, "sugeruje" - ale wiadomo, że taka presja ma swoje znaczenie) - m.in. ustami premiera Morawieckiego i ministra Budy - aby Komisja Nadzoru Finansowego obniżyła tzw. bufor bezpieczeństwa przy wyliczaniu zdolności kredytowej. To dałoby szansę większej liczbie osób na otrzymanie kredytu mieszkaniowego. Bufor miałby zostać obniżony dla kredytów o stałej stopie oprocentowania, a także być może w ramach programu "Pierwsze Mieszkanie". KNF pracuje nad zmianami.
Wciąż niejednoznaczne informacje docierają z rządu ws. wydłużenia wakacji kredytowych na 2024 r. Premier Morawiecki powiedział, że "na razie nie ma takich planów, ale niczego nie wyklucza", wiceminister finansów Artur Soboń, że będzie to zależało od poziomu inflacji. Wcześniej rzecznik rządu Piotr Mueller wskazywał, że kluczowym czynnikiem będzie m.in. poziom stóp. Nikt chyba jednak nie ma wątpliwości, że naprawdę kluczowe będzie to, czy taki ruch pomógłby PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych.
A żeby było jeszcze ciekawiej, o wakacje kredytowe dla rolników zaapelował minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Ptasie Mleczko z początkiem roku straciło na wadze. W opakowaniu znajduje się 340 gramów produktu, nie 360 jak wcześniej. Lotte Wedel tłumaczy swoją decyzję "największym od 30 lat wzrostem cen surowców kluczowych dla branży słodyczy".
Sprawa z Ptasim Mleczkiem to jednak nie tylko gospodarczy michałek, bo tak naprawdę kryje się za nią ważne zjawisko tzw. shrinkflacji (czy tzw. downsizingu). Chodzi o to, że część producentów zamiast (albo oprócz!) podnosić ceny swoich towarów, zmniejsza ich rozmiar, gramaturę itp. Takie zabiegi można zaobserwować np. w przypadku makaronów, czekolady czy masła.